Otwarcie się na polski rynek to znak nowej polityki, jaką zaczęli prowadzić właściciele platformy. Znacząco poszerzyli oni swą strefę wpływów – liczba 60 krajów, w których do tej pory dostępny był Netflix, do końca bieżącego roku wzrosnąć ma do 200. W swych rodzimych Stanach Zjednoczonych firma osiągnęła spektakularny sukces. Mówi się, że w godzinach popołudniowych Netflix odpowiada za 37% ruchu w całym amerykańskim Internecie. Tym samym częściowo wyparł on tradycyjną telewizję.
Czy tak się stanie również w Polsce? Już teraz wielu Internautów kręci nosem, skarżąc się głównie na zbyt wysoką, niedostosowaną do naszych płac cenę miesięcznego pakietu (9,99 euro, czyli około 43 zł). Krytykę budzi także okrojona baza filmów i seriali (nie ma w niej sztandarowego produktu stacji – „House of Cards”!) oraz brak polskiej wersji językowej dla większości tytułów.
Czas pokaże, czy niedogodności te są jedynie chwilowe, czy Polacy traktowani są jak klienci drugiej kategorii. Rodzimi dostawcy usługi VOD powinni jednak mieć się na baczności.