Top 7: kino i ekologia

Top 7: kino i ekologia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Królestwo / Les saisons (2015)
Królestwo / Les saisons (2015) Źródło: M2 Films
„Królestwo” – film Jacquesa Perrina, twórcy „Makrokosmosu” i „Oceanów” – to fenomenalnie sfotografowana lekcja zielonego myślenia. Kino i ekologia połączyły siły już nie pierwszy raz, czego dowodem jest niniejsza lista.

„Pocahontas”, reż. Eric Goldberg, Mike Gabriel (USA 1995)

Co z tym Disneyem…? Gdzie zamek, gdzie książę, gdzie happy end? Historia romansu brytyjskiego osadnika i córki indiańskiego wodza należy do najpoważniejszych animacji studia. Najpoważniejszych i najmądrzejszych, bo poza dwuwymiarowym konfliktem – człowiek kontra natura, rozum kontra serce – oferuje lekcję tolerancji („To nie tobie ptak się zwierza w księżycową noc, lecz ludziom wszelkich ras i wszelkich wiar”) oraz zielonego myślenia („Ulewa jest mą siostrą, strumień bratem, a każde z żywych stworzeń to mój druh. Jesteśmy połączonym z sobą światem, a natura ten krąg życia wprawia w ruch”). Jedyne, czego lepiej się z „Pocahontas” nie uczyć, to historii, bo kolonizatorzy obchodzą się tu z „dzikusami” w sposób niemal serdeczny. / Dominika Pietraszek

Pocahontas (1995)

„Mikrokosmos”, reż. Claude Nuridsany, Marie Pérennou (Francja, Szwajcaria, Włochy 1996)

Choć „Mikrokosmos” nie podejmuje tematu ochrony środowiska wprost, to po seansie tego dokumentu inaczej spojrzycie na łąkę i jej mieszkańców. Claude Nuridsany i Marie Pérennou szukają analogii między życiem ludzkim a życiem owadzim, a tym samym niejako personifikują przedstawicieli mikrofauny. Najlepszym i najbardziej pamiętnym przykładem jest scena miłosnego zbliżenia pary ślimaków, gdy kochankowie przywierają do siebie z całych sił w rytm nastrojowej muzyki. U naszych stóp rozpościera się alternatywny, piękny i bogaty świat – jak można go niszczyć? / DP

Mikrokosmos / Microcosmos: Le peuple de l'herbe (1996)

„Księżniczka Mononoke”, reż. Hayao Miyazaki (Japonia 1997)

„Księżniczka Mononoke” porusza te same problemy, co pozostałe filmy obecne na liście – stracie człowieka z naturą, urbanizacja, wyniszczanie terenów zielonych w celu pozyskania cennych surowców – lecz czyni to sposób na tyle dojrzały, że młodsze dzieci mogą mieć problemy ze zrozumieniem animacji. Hayao Miyazaki unika uproszczeń. Dochodzi tu co prawda do potyczki między zwierzętami a ludźmi, lecz nie można jej nazwać walką dobra i zła. Natura działa na oślep, bywa siłą bezrozumną i destrukcyjną, człowiek zaś pragnie zapewnić sobie dostatni byt, do czego ma święte prawo. Sęk w tym, by pogodzić interesy obu stron, do czego dąży książę Ashitaka. Kluczem do pojednania jest zatem zrównoważony rozwój. / DP

Księżniczka Mononoke / Mononoke-hime (1997)

„WALL•E”, reż. Andrew Stanton (USA 2008)

Jedna z najlepszych animacji, jakie w życiu widziałem. Mądra, urocza, wzruszająca, z bohaterem, którego zwyczajnie nie da się nie kochać. Do tego pokazująca problem zanieczyszczenia Ziemi z kilku różnych stron. Po pierwsze, że jeśli nie przestaniemy zaśmiecać świata, to wkrótce utoniemy w odpadach. Po drugie, że nigdy nie jest za późno, że wciąż jest nadzieja dla naszej planety, a jeśli chcemy jej pomóc, to zmiany powinniśmy zacząć od siebie. Po trzecie w końcu, „WALL•E” pokazuje, że nie wszystko, co wyrzucamy, jest bezwartościowe – przy odrobinie pomysłowości nawet z najbardziej niepozornych rzeczy da się skonstruować coś ładnego i użytecznego. Może więc przy okazji najbliższych wiosennych porządków zastanówmy się przez chwilę, czy chcemy pozbywać się wszystkich niepotrzebnych przedmiotów? / Jędrzej Dudkiewicz

WALL·E (2008)

„Avatar”, reż. James Cameron (USA, Wielka Brytania 2009)

„Avatar” wymyka się łatwej ocenie. Bzdurny fabularnie obraz Jamesa Camerona rozpowszechnił technologię 3D, a tym samym wprowadził kino rozrywkowe na nowe tory, pozwolił na pełniejsze uczestnictwo w widowisku filmowym. Trudno też odmówić reżyserowi fantazji w kreowaniu alternatywnego świata – Pandory. Tę mieniącą się wszystkimi barwami planetę zamieszkuje humanoidalna rasa Na’vi, której podstawową cechą jest głęboka więź z przyrodą. Gdy na ziemi bogatej w złoża minerału unobtainium ląduje chciwy człowiek, dochodzi do klasycznego konfliktu natura kontra cywilizacja. „Avatar” nie jest niczym innym niż „Pocahontas” ubraną w gadżeciarskie ciuszki, lecz nie szkodzi – taką lekcję ekologii warto powtarzać do znudzenia. / DP

Avatar (2009)

„Królestwo”, reż. Jacques Perrin (Francja, Niemcy 2015)

Mogłoby się wydawać, że nakręcenie filmu dokumentalnego sięgającego fabułą do schyłku epoki lodowcowej jest zadaniem trudnym. Ograniczenie historycznych gadżetów oraz całkowita rezygnacja z technologicznych sztuczek tym bardziej komplikują to niemalże niewykonalne przedsięwzięcie. A jednak Jacques Perrin, reżyser „Królestwa”, znalazł rozwiązanie. O ile człowiek skutecznie ogranicza połacie zieleni, o tyle sama przyroda pozostaje niezmienna. Jelenie skubiące trawę wyglądają tak samo majestatycznie dziś, jak i tysiące lat temu, sowy nadal łypią mądrymi oczyma, dziki dziko taplają się w błocie. By w pełni wiarygodnie przestawić złotą erę lasu, twórca „Makrokosmosu” i „Oceanów” zapoznaje nas z mieszkańcami ostatniego zachowanego fragmentu europejskiej prapuszczy – Puszczy Białowieskiej. Jeśli uczyć ekologii, to właśnie tak, ukazując pełną krasę nietkniętego ludzką ręką środowiska. / DP

Królestwo / Les saisons (2015)

„Mój przyjaciel smok”, reż. David Lowery (USA 2016)

Pete od czwartego roku życia mieszka w lesie. Przyczynę tego stanu rzeczy poznajemy już sekwencji otwierającej film, kiedy to dochodzi do groźnego wypadku. Dramatyczny obrazek – leśna gęstwina, rozbity samochód i zapłakany chłopiec wołający „Mamo” – widnieje na ekranie dokładnie tyle, ile zdolni jesteśmy tłumić wzruszenie. Wtedy do akcji wkracza smok. Tak, smok! Z typowym przedstawicielem gatunku łączą go jednak tylko gabaryty, skrzydła i ognisty wyziew. Więcej wspólnego ma zaś z… terierem. „Mój przyjaciel smok” to przede wszystkim baśniowa opowieść o wierze i niewierze (początkowo Elliot wydaje się wytworem wyobraźni dziecka w traumie), lecz wątki wycinki lasu oraz eksperymentów na więzionym stworze stawiają film pośród proekologicznych dokonań Disneya. / DP