Nad szklanym sufitem. Trafna diagnoza czasów segregacji w filmie „Ukryte działania”

Nad szklanym sufitem. Trafna diagnoza czasów segregacji w filmie „Ukryte działania”

"Ukryte działania"
"Ukryte działania" Źródło: foxmovies.com
Theodore Melfi sięgnął po prawdziwą historię. Początek lat 60. Wyścig kosmiczny między Stanami a ZSRR sięga zenitu. Trzy czarnoskóre matematyczki trafiają do NASA do działu „komputerów”. Całymi dniami mechanicznie obliczają równania i sprawdzają, czy inżynierowie nie pomylili się w rachunkach. Właśnie na tym poziomie zawieszony jest szklany sufit dla Afroamerykanek. Ale ich ambicje sięgają wyżej.

Reżyser uważnie diagnozuje czasy segregacji. Nie tylko osobnych toalet, miejsc w autobusie, szkół czy termosów do kawy dla niebiałych obywateli USA. Ale przede wszystkim podziałów, które są w głowach. Lęku na widok białego policjanta, pogardy ukrytej w spojrzeniach przechodniów, świadomości, że gdyby nie kolor skóry i płeć każda z bohaterek byłaby w zupełnie innym miejscu. Poczucia poniżenia, które podcina skrzydła i sprawia, że człowiek traci wiarę w siebie.

„Ukryte działania” to film opowiedziany bardzo klasycznie, zgodnie z zasadami scenariopisarstwa. Rzetelnie i sprawnie. W rolach głównych kreacje tworzą tu Taraji P. Henson, nominowana do Oscara Octavia Spencer i Janelle Monae. Mocne, pełne energii trio. One są gwiazdami tego filmu, w którym na drugim planie pojawiają się Kevin Costner i Kirsten Dunst.

Melfi proponuje intrygujący wycinek z historii amerykańskiej mentalności. Gdy dzieci w szkołach straszono komunistami, a kluczowym wyzwaniem było przegonienie sowietów w wyścigu w kosmos. Z perspektywy czasu jednak to stroszenie piór w drodze w galaktykę traci na znaczeniu. Z równie ważnym, jeśli nie ważniejszym, działaniem ówczesnego NASA okazuje się awans trzech wybitnie utalentowanych adeptek matematyki.