Główna bohaterka „Trzech billboardów za Ebbing. Missouri” istnieje naprawdę. BBC przeprowadziło z nią wywiad

Główna bohaterka „Trzech billboardów za Ebbing. Missouri” istnieje naprawdę. BBC przeprowadziło z nią wywiad

Marianne Asher-Chapman
Marianne Asher-Chapman Źródło: YouTube / BBC News
Nagrodzona oscarem rola Frances McDormand wzorowana była na prawdziwej kobiecie, która w obliczu tragedii podjęła walkę i do tej pory szuka zaginionej córki.

– Lubię wozić ze sobą łopatę w bagażniku. Miałam ją przez te wszystkie lata na wypadek, gdyby pojawiła się potrzeba odkopania Angie – takimi słowami zaczyna się dokument stacji BBC, którego główną bohaterką jest pierwowzór matki z nagrodzonego dwoma Oscarami filmu. „Trzy billboardy za Ebbing. Missouri” to mroczny komediodramat w reżyserii Martina McDonagha, opowiadający o walce samotnej kobiety z lokalną policją, nie radzącą sobie ze sprawą morderstwa jej córki. Desperatka, która wynajęła tytułowe trzy tablice reklamowe na drodze wiodącej do miasteczka i umieściła na nich prowokacyjny przekaz, istnieje naprawdę.

Kopać aż do Chin

– Nie mogę doczekać się wiosny, ponieważ zimą ziemia jest zbyt zmarznięta, żeby wbić w nią łopatę – kontynuuje swoją opowieść Marianne Asher-Chapman. – Normalnie zjechałabym z drogi i szukała jej (córki – red.). Ja po prostu nie mogę się poddać. I jeśli oznacza to chwycenie za łopatę i dokopanie się do Chin, zamierzam to robić – stwierdza.

– Kiedy zaginęła miała 28 lat. To było 1 listopada 2003 roku w piąte urodziny córki mojego syna. Obchodziliśmy je tutaj, a Angie i jej męża brakowało. Dzwoniła i zastanawiałam się: gdzie jesteście, gdzie jesteście? Dwie godziny później pojawił się jej mąż i powiedział, że odeszła. Powiedział, że uciekła z innym mężczyzną. Wiedzieliśmy, że to nieprawda. Następnego dnia byliśmy w biurze szeryfa i wypełniłam formularz zgłoszenia zaginięcia. Byłam przerażona. Od początku wiedziałam, że coś jest nie tak – opowiadała.

„To wszystko ma sens”

– Billboardy ostatecznie nie pomogły mi odnaleźć Angie. Ale to wszystko przynosi korzyści. Musisz po prostu próbować i próbować i nigdy się nie poddawać – przekonuje kobieta, rozwieszając kolejne plakaty informujące o zaginięciu córki. – Przez bardzo długi czas dzwoniłam do biura szeryfa z pytaniami, czy słyszeli coś nowego, czy wiedzą coś nowego. Nigdy nie otrzymałam żadnej pomocy. Tak jakby skreślono ją od samego początku. Nigdy nie dostała szansy – podkreślała. – Nauczyłam się przez te lata, jak być twardą i działać. Bo to jest właśnie to, co trzeba robić – podkreślała.

– Opowiadał (mąż Angie – red.), że się pokłócili, ona spadła z pomostu, uderzyła głową w skałę i zmarła. Ale powiedział też, że siedział z nią przez chwilę, później owinął ją w brezent i położył do samochodu – mówiła dziennikarzom Marianne Asher-Chapman. Nie wierzy jednak, że jej córka została pochowana w miejscu, o którym mówił jej zięć. – Nawet policja twierdziła, że to niemożliwe. Odsiedział dokładnie cztery lata, od lat jest na wolności, a Angie wciąż jest zaginiona. Jego już nigdy więcej nie oskarżą – tłumaczyła.

„Nigdy się nie poddam”

– Odwiedzałam go nawet w więzieniu i dosłownie błagałam, by powiedział mi, gdzie mogę odnaleźć szczątki córki. Nie powiedział mi – mówiła. – Nie dbam o to jak wiele osób powie mi: „jest w lepszym miejscu, odpuść”. Mam to gdzieś, to nie to samo. Gdyby byli na moim miejscu, chcieliby odnaleźć ciało swojego dziecka. Ona zasługuje na godny pogrzeb, tak jak każdy inny. Muszę ją znaleźć jako jej matka. Nigdy się nie poddam – zakończyła.

Czytaj też:
NA ŻYWO. Oscary 2018. „Kształt wody” Guillermo del Toro najlepszym filmem!