Berlinale bez Polaków

Berlinale bez Polaków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Żaden polski film nie będzie walczyć o statuetkę Złotego Niedźwiedzia na jubileuszowym 60. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Berlinale, który rozpocznie się 11 lutego.
Żaden polski film nie będzie walczyć o statuetkę Złotego Niedźwiedzia na jubileuszowym 60. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Berlinale, który rozpocznie się 11 lutego.

"W tym roku z Polski nie było nic - z wyjątkiem dwóch świetnych filmów, które chętnie byśmy pokazali. Pierwszy to +Rewers+ (w reż. Borysa Lankosza), a drugi +Dom zły+ (Wojciecha Smarzowskiego)" - powiedział dyrektor festiwalu Dieter Kosslick na spotkaniu z zagraniczną prasą w Berlinie. Jak wyjaśnił, oba te filmy pokazane zostały już jednak na Warszawskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym, dlatego - zgodnie z regulaminem - nie mogą się pojawić na Berlinale.

"To pech - zarówno dla Polaków jak i dla nas. Żałujemy, bo to naprawdę dobre filmy" - powiedział Kosslick. "Polacy jak zawsze sami są sobie winni" - żartował.

26 filmów, które znalazły się w konkursie głównym tegorocznego Berlinale, wybrano spośród 6100 propozycji. Publiczność obejrzy produkcje z Argentyny, Bośni i Hercegowiny, Chin, Danii, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Indii, Iranu, Japonii, Chorwacji, Norwegii, Austrii, Rumunii, Rosji, Szwecji, Turcji oraz USA.

18 filmów będzie mieć w Berlinie swoją światową premierę. Sześć produkcji pokazanych zostanie poza konkurencją, w tym amerykański film "Shutter Island" Martina Scorsese.

Festiwal otworzy chiński obraz "Tuan Yuan" (ang. Apart Together"). Reżyser Wang Quan'an opowiada historię miłości dwojga bohaterów, której tłem jest podział kraju.

O statuetkę Złotego Niedźwiedzia walczyć będzie także najnowszy film Romana Polańskiego pt. "The Ghost Writer", którego ukończeniem reżyser kierował już z aresztu w Szwajcarii.

Jak zapewnił Kosslick, decyzja o wyborze tego obrazu do konkursu zapadła ze względu na jego walory artystyczne. "To nie żadna polityczna demonstracja. Film jest w konkursie, ponieważ jest dobry. To też się czasem zdarza" - powiedział Kosslick.

Sam Polański nie przybędzie do Berlina. Przebywa on w obecnie w areszcie domowym w Szwajcarii w związku z oskarżeniem o gwałt na 13-latce w USA przed ponad 30 laty. Na czerwonym dywanie w stolicy Niemiec pojawią się za to m.in. Leonardo DiCaprio, Jeanne Moreau, Martin Scorsese, Ben Stiller, Gerard Depardieu, Ewan McGregor, Pierce Brosnan oraz Shah Rukh Khan.

Międzynarodowemu jury przewodniczyć będzie Werner Herzog. W sumie w ramach wszystkich bloków filmowych festiwalu publiczność zobaczy około 400 obrazów.

W programie nie zabraknie również nawiązania do 60. jubileuszu Berlinale. Pierwszy festiwal odbył się w Berlinie Zachodnim w 1951 r.

"Berlin leżał wówczas w gruzach po II wojnie światowej, był miastem na granicy dwóch światów. Założycielom festiwalu początkowo nie chodziło tylko o filmy, ale także o propagandową demonstrację, adresowaną do mieszkańców za żelazną kurtyną oraz wydobycie Berlina z powojennej depresji, co stosunkowo szybko się udało" - ocenił Kosslick.

W 1951 r. nie rozwinięto jeszcze czerwonego dywanu, ale nie zabrakło gwiazd kina: do Berlina Zachodniego przyjechali wówczas Garry Cooper oraz Sophia Loren.

O historii Berlinale przypominać będzie m.in. specjalny program "Retrospektywa" a także oficjalny plakat festiwalowy; widnieją na nim tytuły 15 tysięcy 476 filmów, które zostały pokazane w historii festiwalu.

Jedną z głównych atrakcji Berlinale będzie zaplanowany na wieczór 12 lutego pokaz premierowy zrekonstruowanego filmu "Metropolis" z 1927 r.. Odbędzie się on jednocześnie w teatrze Friedrichstadtpalast oraz na gigantycznej kurtynie pod Bramą Brandenburską. Kurtynę, o powierzchni 300 mkw wykonała koreańsko-amerykańska artystka Christina Kim z materiałów po starych bilbordach poprzednich Berlinale.

Festiwal potrwa do niedzieli 21 lutego.

em