"James Bond? Jedynie Godzilla może się z nim równać"

"James Bond? Jedynie Godzilla może się z nim równać"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bond. James Bond (fot. PAP/EPA/TIM BRAKEMEIER)
Dopóki będzie istniało kino popularne, dopóty będą powstawały kolejne wersje Jamesa Bonda – przewiduje w rozmowie z Wprost.pl Kamil Śmiałkowski, krytyk filmowy, autor książki "Bond. Leksykon".
Elżbieta Majewska: Czy pomysł na serię z bohaterem, który zawsze zwycięża i ratuje świat przed katastrofą nie jest trochę naiwny?

Kamil Śmiałkowski: To, że jest naiwny nie przeszkadza temu, że to jest fajne i świetnie się sprzedaje. Naiwność nie jest kategorią, która tu cokolwiek wyklucza.

To znaczy, że ludzie wciąż chcą oglądać bajki, które się dobrze kończą?

Czy się muszą dobrze kończyć to kwestia gustu, ale większość kultury to są bajki. Nazywa się je bardzo różnie, ale tak, to są bajki.

Kiedy powstawały pierwsze filmy z tej serii, kino było w innym miejscu. Od tego czasu powstało mnóstwo filmów i seriali sensacyjnych, moim zdaniem o niebo lepszych, a jednak ludzie wciąż chcą oglądać Bonda. Czy to oznacza, że jest to rodzaj przepisu na hit - przystojny, dobrze ubrany bohater, piękne kobiety?

No nie, to jest troszeczkę bardziej skomplikowane. Nie wiem, gdzie pani widzi te lepsze serie...

Miałam na myśli te bardziej realistyczne.

Ale to wcale nie oznacza, że lepsze. Mamy często zwyczaj oceniać i różnicować rzeczy ze względu na własne zapatrywania czy opinie. A jednak kino jest rozrywką, kino ma być zabawą, podobnie jak literatura popularna. Ludzie dostają to, czego potrzebują, a najlepiej weryfikuje to rynek. Skoro od 50 lat powstają kolejne filmy z tego cyklu, to znaczy, że ludzi wciąż to bawi. Jest z pewnością grupa ludzi, która woli bardziej realistyczne historie szpiegowskie i oni mają swoje tytuły. Ale Bond trzyma się świetnie, czego najlepszym dowodem jest to, że mamy 23. film z tej serii i tak naprawdę jedynie "Godzilla" może się z nim równać pod względem długości cyklu filmowego.

Czy jest pan w stanie postawić prognozę, jak długo będzie trwała fascynacja Bondem? Czy będą powstawały kolejne filmy?

Na pewno. W pewnym momencie każda seria przekracza punkt krytyczny, po którym to wszystko idzie już jak lawina i powstają kolejne części - wcześniej czy później. Dzisiejsza kultura popularna, zwłaszcza kino, sięga coraz częściej i coraz dalej w poszukiwaniu różnych tytułów rozpoznawalnych, które by można kontynuować w nieskończoność. Bond ma tę wielką zaletę, że nigdy go nie przerwano. Są cykle, które wracają po dłuższych interwałach jak choćby "Planeta małp", a Bond spokojnie, cyklicznie, z coraz bardziej doświadczoną, coraz lepszą, wręcz oscarową ekipą wraca co dwa, cztery lata. To jest perpetuum mobile, samonapędzająca się zabawka.

To znaczy, że Bonda jeszcze długo będziemy oglądać na ekranie...

Mam nadzieję. Chyba, że coś się gwałtownie zmieni w mediach, że zniknie kino, wtedy Bondy pewnie też znikną, jeśli nie przejdą do gier komputerowych. Ale dopóki będzie istniało kino popularne, dopóty pewnie będą Bondy. Zawsze się znajdzie ktoś chętny, żeby je kręcić i ktoś inny, żeby je oglądać.