Rzecznik Jamiego Foxxa potwierdził, że wspólnie z jeszcze jednym mężczyzną pomógł on w wydostaniu z płonącego pojazdu 32-letniego kierowcy. Wypadek miał miejsce w poniedziałek.
– Jadący z dużą prędkością pickup marki Toyota Tacoma wypadł z drogi i wylądował w rowie melioracyjnym. Auto kilkakrotnie dachowało – poinformowała kalifornijska policja. Samochód po przewróceniu się na stronę pasażera zaczął płonąć. Aby wydobyć pechowca z pojazdu, Foxx i drugi mężczyzna musieli wybić szybę i przeciąć pasy bezpieczeństwa.
Otaczały go anioły
Jamie Foxx twierdzi, że działał instynktownie i nie uważa się za bohatera. – Patrzę na to, jak na coś, co - no wiesz - czasem trzeba zrobić. I wszystko poszło dobrze. Kiedy go wyciągałem, mówiłem do niego: "Musisz mi pomóc, nie chcę cię tu zostawić. Otaczają cię anioły – opowiadał następnego dnia w telewizyjnym wywiadzie.
– Myślę, że każdy z nas ma nadzieję, że w takiej sytuacji tak by się zachował, ale czy naprawdę tak by było? Czy działałbym, ryzykował życiem? A on tak właśnie zrobił, zareagował – mówił ojciec poszkodowanego kierowcy i dziękował za ocalenie syna.
48-letni Jamie Foxx w 2004 roku był dwukrotnie nominowany do Oscara, jednocześnie jako aktor pierwszoplanowy w filmie "Ray" oraz drugoplanowy w filmie "Zakładnik". Otrzymał wówczas statuetkę za wcielenie się w Raya Charlesa.
TVN 24