Relacja z Cannes - Dzień 3: The Lobster

Relacja z Cannes - Dzień 3: The Lobster

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trzeci dzień w Cannes to dwa gorące seanse filmowe. Najnowszy Allen – „Irrational Man” oraz wyśmienity „The Lobster” Yorgosa Lathimosa. Tym razem więc bez zbędnych słów wstępu od razu przejdę do recenzji filmowych wspomnianych dzieł.
"The Lobster" Yorgosa Lathimosa to piękna groteskowa opowieść o świecie, gdzie w miastach mogą żyć jedynie osoby posiadające parę. W chwili, gdy z powodów losowych dana osoba nie posiada pary, wysyła się ja na 45 dniową wizytę do specjalnego hotelu, w którym człowiek ma za zadanie odnaleźć nowego partnera. Jeśli to mu się nie uda, przy pomocy specjalnej Procedury zostanie zamieniony w zwierzę własnego wyboru.

W ośrodku panują szczególne zasady, którym należy się podporządkować, jeśli chce się, aby proces przebiegł pomyślnie. Każda zasada jest bardziej kuriozalna od poprzedniej i stanowi niezwykle wyrafinowane narzędzie podporządkowania mieszkańców obowiązującym normom. Ta cześć obrazu obfituje w zdania-perełki, jak: "Gdybyście nie mogli się dogadać ze swoim partnerem, zbyt często się z nim kłócąc, przyznamy wam dziecko. To zawsze pomaga".

Tym co urzeka w filmie Yorgosa Lanthimosa najbardziej, jest gra aktorska, opierająca się na tym, że bohaterowie z ogromnym spokojem i wyważeniem wypowiadają kolejne kwestie. Jak gdyby w świecie, w którym żyją wyzbyto się wszelkich emocji i wszystko traktowano rozumowo. Ta spokojna opanowana maniera silnie kontrastuje z wydarzeniami, które możemy oglądać na ekranie i stąd właśnie uczucie groteski. Momentów wywołujących uśmiech, bądź stłumiony śmiech jest w filmie co niemiara, a kolejne pomysły reżysera oraz specyficzne wolty scenariuszowe, mile zaskakują widza.

Poprzez użycie narracji z offu, opisującej wydarzenia widziane na ekranie, opowieść zyskuje nieco z otoczki bajki, bądź przypowieści. Sam tytuł dzieła ma wiele znaczeń. W filmowej opowieści bierze się stąd, że główny bohater, grany przez Colina Farrella, wybiera właśnie to zwierzę, jako to, w które chciałby zmienić się po śmierci. „Dlatego, że homary zostają płodne przez całe swoje życie. No i lubię morze”. Jest jeszcze jedna ważna cecha homarów, o której nie wspomina David, a o której wiemy dzięki serialowi „Przyjaciele”. Otóż homary rzekomo łączą się w pary na całe życie. Jakże trafne w historii, która dotyka tematu samotności oraz poszukiwania miłości za wszelką cenę. Kontekst homara jest zresztą ciekawym tropem interpretacyjnym, także ze względu na pamiętną scenę z komedii "Annie Hall" Woody’ego Allena, ukazująca jak uczucie do drugiej osoby jest w stanie zmienić zwyczajne sytuacje w podszyte romantyzmem wydarzenia.

"The Lobster" to wyśmienita, inteligentna komedia, której żarty wynikają jedynie z kontrastu postawy bohaterów do niecodziennej sytuacji, w której się znajdują. Tym co bawi w szczególności jest powolne odkrywanie kolejnych zasad świata przedstawionego, ukazujące świat przyszłości. "The Lobster" to dzieło specyficzne, szczególne, a jednak takie, które bezpośrednio trafia do mojej wrażliwości. Ukazujące rodzenie się bliskich relacji międzyludzkich w niesprzyjających warunkach i w groteskowo analityczny sposób starający się scharakteryzować więzi, które łączą ludzi. Świetnie zagrany (poza Farrellem świetne są także role Rachel Weisz, Bena Whishaw, czy Lei Seydoux) niezwykle wciągający i pozytywnie zaskakujący. Jak na razie mój typ festiwalu, zarówno jeśli chodzi o filmy konkursowe, jak i wszystkie dotychczas oglądane.

Ocena: 8/10