201301

Dodano:   /  Zmieniono: 
foto: Arek Markowicz 
Na początku roku nasze myśli zwrócone są zwykle ku temu, co nas czeka. Planujemy, podejmujemy postanowienia, wpisujemy ważne daty do nowych kalendarzy. Tak samo postanowiliśmy zrobić w FILMIE. Nie tylko przyglądamy się filmom będącym jeszcze w fazie produkcji, ostrząc sobie apetyt na co ciekawsze pozycje, ale wybiegamy myślami jeszcze dalej w przyszłość, wyobrażając sobie filmy i role, które nawet nie zaczęły powstawać.
Tak jest z nową produkcją Władysława Pasikowskiego, która ma przedstawić biografię Jacka Stronga, czyli legendarnego już agenta CIA walczącego z komunizmem – pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. Bez wątpienia emocje związane z tym filmem będą co najmniej na poziomie tych, które towarzyszyły jesienią „Pokłosiu” w reżyserii tego samego twórcy. Emocje publicystyczne, polityczne, ale i artystyczne. W każdej z tych trzech warstw Pasikowski potężnie zamieszał, wywołując poklask lub oburzenie praktycznie we wszystkich środowiskach.

Rozmowy o „Pokłosiu” dotarły pod strzechy, a nawet – za sprawą popędliwych polityków – nieomal na ulice. To dobrze czy śle, gdy sztuka miesza się z życiem publicznym? Moim zdaniem dobrze: od czasów „Dziadów” w reżyserii Dejmka czy „Człowieka z żelaza” w reżyserii Wajdy mamy niezłą tradycję wywoływania dyskusji społecznych i politycznych w teatrze lub filmie. Może to nasza specjalność?

Zanim jednak powstanie film o Jacku Strongu, przyjrzyjmy się głównemu bohaterowi: na naszej okładce możecie zobaczyć, jak będzie wyglądał pułkownik Kukliński w ujęciu grającego go Marcina Dorocińskiego. Zapamiętajmy tę wyprężoną sylwetkę i mocne spojrzenie oczu spod czapki z orzełkiem. Już wkrótce to będą zapewne symbole!

Marcin Dorociński występuje w tym numerze FILMU w podwójnej roli. Nie tylko zapowiada nowy film Pasikowskiego, ale także wdaje się w rozmowę o zawodzie aktora ze swoim kolegą i mistrzem – Januszem Gajosem. Tym razem postanowiliśmy zrezygnować z konwencji wywiadu i zamiast pytać... podsłuchiwaliśmy, ciekawi tego, o czym aktorzy rozmawiają MIĘDZY SOBĄ, gdy nie muszą niczego grać, udawać, kreować. Szczególnie wtedy, gdy rozmówcy należą do różnych generacji i mają inne doświadczenia zawodowe. Zostawiliśmy Gajosa z Dorocińskim samych, a właściwie z redakcyjnym dyktafonem i fotografem, który towarzyszył im przez pierwsze minuty spotkania. Panowie zgodzili się na ten eksperyment z ochotą i od razu... przeszli na „ty”. Od teraz będziemy więc mogli powiedzieć, że FILM „zbliża ludzi”! A jaki jest rezultat tego dziennikarskiego eksperymentu w wykonaniu dwóch wybitnych polskich aktorów, sprawdście sami.

Mam nadzieję, że wszyscy pozbyli się już lęków związanych z końcem świata, które towarzyszyły nam od roku. Czas, by spojrzeć w przyszłość z wiarą i z entuzjazmem.Tego Wam, drodzy Czytelnicy, życzę w imieniu całej Redakcji na Nowy Rok 2013. I sobie, czyli nam, też!

TOMASZ RACZEK
Redaktor Naczelny miesięcznika FILM