All About Freedom Festival: „Miara człowieka”

All About Freedom Festival: „Miara człowieka”

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kadr z filmu „Miara człowieka / The Measure of a Man” (2015)
Kadr z filmu „Miara człowieka / The Measure of a Man” (2015) Źródło: Arte France Cinéma
Wraz z seansem „Miary człowieka” zakończyła się filmowa część dziewiątej edycji festiwalu All About Freedom. Ten francuski film, wyróżniony na tegorocznym festiwalu w Cannes przez jury ekumeniczne, jest dość lekkim dramatem społecznym opowiadającym o współczesnych problemach mieszkańców Francji.

Użyłem słowa „lekki”, ponieważ nie umniejszając problemom, jakie przedstawione zostały w tym obrazie, wypadają one dość blado w porównaniu z wyzwaniami, z jakimi muszą zmagać się chociażby bohaterowie rodzimych produkcji. Nie wspominając już o problemach, jakie dotyczą ludzi żyjących w odmiennych zakątkach świata, czego posmak dały pozostałe filmy prezentowane w czasie ośmiu dni festiwalu. Poza tym film Stéphane Brizé obiecuje więcej, niż w efekcie dostarcza. Zapowiada poważniejszy dramat niż ten, który rozgrywa się później. 

„Miara człowieka” to historia mężczyzny, który stracił pracę w ramach grupowego zwolnienia siedmiuset osób z pewnej fabryki. Redukcja etatów była niespodziewana i jak uważają byli pracownicy bezzasadna, bo firma przynosi zyski. Bezrobotny bohater poszukuje zatrudnienia, ale jak się okazuje, kursy, na jakie zostaje wysłany przez urząd, są tylko stratą czasu, bo nie wystarczają do podjęcia nowej pracy. Ćwiczenia z rozmów kwalifikacyjnych, zamiast podbudowywać, przytłaczają krytyką wszystkiego ze strony uczestników. Oprócz tego okazuje się, że bohater jest ojcem niepełnosprawnego syna, a zasiłek dla bezrobotnych, jaki mu przysługuje, za kilka miesięcy zostanie obniżony do pięciuset euro. Bohater szuka więc różnych sposobów na wyjście z tej coraz trudniejszej sytuacji, mając jednak wrażenie, że od pewnego czasu kręci się w kółko, nie mogąc poradzić sobie z trudną rzeczywistością.

W pewnym momencie te wszystkie trudności zostają jednak przez reżysera zdławione. Bohater nie wiadomo kiedy i skąd znajduje pracę. Nie jest to co prawda szczyt marzeń, ale dzięki pracy w roli ochroniarza w supermarkecie może wziąć nieduży kredyt. Okazuje się również, że syn, choć niepełnosprawny, świetnie się uczy i ma nadzieję dostać się na studia, na bioinżynierię. Nawet stare clio, które psuje się w jednej ze scen, udaje się wymienić, oczywiście na używany, ale jednak nowszy model. Przez ten przeskok od narastających problemów do sytuacji dość przeciętnego życia, film ten nie niesie większego ładunku emocjonalnego. Od momentu, gdy bohater zatrudnia się w hipermarkecie, całość przemienia się w nudne pasmo kolejnych przesłuchań w pokoju ochrony. Rozmów z ludźmi, którzy coś ukradli, przyglądaniu się klientom podczas ich zakupów, na żywo i na monitoringu. I tyle. Całość podana została w niezwykle długich ujęciach, w przesadnie spokojny i bezemocjonalny sposób, przez co pod koniec w ogóle nie porusza.

Ocena: 5/10