Głośniej od bomb

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kadr z filmu „Głośniej od bomb” / „Louder Than Bombs” (2015)
Kadr z filmu „Głośniej od bomb” / „Louder Than Bombs” (2015) Źródło: Aurora Films
Po czterech latach od premiery „Oslo, 31 sierpnia” Joachim Trier powraca z nowym filmem. Na „Głośniej od bomb” krytycznym okiem zerka Tomasz Błoński.

Polscy widzowie dobrze znają Joachima Triera. Jego poprzedni film – „Oslo, 31 sierpnia” – był przejmującą, hipnotyzującą opowieścią o jednym dniu z życia młodego mężczyzny, który niedługo zakończy odwyk i rozpocznie nowe życie; skromnym, norweskim filmem rozgrywającym się w Oslo. Tym razem reżyser przenosi akcję swojego filmu do Stanów, do Nowego Jorku. Udało mu się również zaprosić do współpracy całkiem imponującą obsadę: Jessego Eisenberga, Isabelle Huppert, Gabriela Byrne'a i Davida Strathairna. Ponownie mówi o depresji, ale pozostawia ją na drugim planie.

„Głośniej od bomb” to wielowątkowa i wielotematyczna opowieść, historia pewnej rodziny. Ojciec, który kiedyś był aktorem, obecnie pracuje jako nauczyciel. Jego starszy syn ma już żonę i nowonarodzone dziecko, młodszy przechodzi przez ciężki okres dorastania. Ich matka, fotografka wojenna, trzy lata temu zginęła w wypadku samochodowym. A przynajmniej taką wersję zna młodszy z synów – tak naprawdę kobieta popełniła samobójstwo. Ich historię poznajemy w opowieści poprowadzonej z zaburzoną chronologią, w której przeszłość miesza się z teraźniejszością, wspomnienia przenikają się z tym, co dzieje się teraz. To film delikatny, spokojny, chwilami zabawny, hipnotyzujący (fragmenty, w których włączają się głosy z offu, a całość przybliża się do teledyskowego obrazu), momentami piekielnie smutny. Obraz wyczulony na małe gesty, poprzez drobne sytuacje opisujący stany emocjonalne bohaterów. Jak chociażby w scenie, w której bohater zauważa w gazecie zdjęcie, jakie zrobiła bohaterka. Jest dumny z jej umiejętności, a ona kątem oka widzi mężczyznę, który ledwo zwraca uwagę na to zdjęcie, przerzucając kolejne strony.

„Głośniej od bomb” jest również filmem bardzo pojemnym w wątki i spojrzenia. To przede wszystkim opowieść o próbach radzenia sobie z żałobą, różnych drogach oswojenia straty, w zależności od tego, kto musi się z nią rozprawić – mąż czy synowie. To obraz mówiący o zawodzie fotografa, o tym, jak oddziałuje on na bliskich takiej osoby oraz jak wpływa na samego fotografa. Jakie rozdarcie powoduje, z jednej strony w czasie pracy męcząc tęsknotą za domem, z drugiej strony po powrocie przygniatając wrażeniem, że to, co ważne, dzieje się gdzieś indziej. To film gładko i sprawnie łączący również opowieść o życiu i związkach, rozczarowaniach, jakie ze sobą mogą nieść, trudnościach wytrwania w wierności, jak i o początkach uczuć, tych młodzieńczych i dojrzałych. Spokojny, interesujący, wciągający film.

Ocena: 8/10