Piknik z niedźwiedziami - wspaniały film na lato

Piknik z niedźwiedziami - wspaniały film na lato

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kadr z filmu "Piknik z niedźwiedziami" (2016)
Kadr z filmu "Piknik z niedźwiedziami" (2016) Źródło: Kino Świat
„Piknik z niedźwiedziami” Kena Kwapisa to urokliwy film, idealnie sprawdzający się na otwarcie sezonu wakacyjnego.

Historia, bazująca na książce „A walk in the woods” Billa Brysona opiera się na dwóch prostych schematach: 1. człowiek kontra natura 2. różnice charakterologiczne między dwójką bohaterów. Reżyser wraz z doborową obsadą był w stanie z obu tych znanych motywów wycisnąć morze pozytywnej energii. 

„Piknik z niedźwiedziami” rozpoczyna się w studiu programu śniadaniowego, w którym nieopieszały dziennikarz zadaje autorowi poczytnych powieści podróżniczych najbardziej drętwe, oklepane i nieprzemyślane pytania, kończąc całość dosadnym: a ty w jaki sposób się zabijesz?, wynikającym z toku reszty rozmowy.  (Autor zdradził bowiem, że jako pisarz nie może przejść na emeryturę. Przedstawiciele tej profesji bowiem albo zapijają się na śmierć albo pociągają za cyngiel pistoletu). Ten pierwszy dowcip pozytywnie nastraja nas do dalszej części seansu, zjednując nam bohatera. Widzimy bowiem, że dni jego pisarskiej chwały już się skończyły, a teraz przyszło mu odcinać kupony dawnej sławy w podrzędnych kanałach telewizji ogólnodostępnej.

Bryson (świetnie czujący rolę Robert Redford) postanawia więc odzyskać trochę dawnego wigoru i wyruszyć w finalną wielką wyprawę. Żona (dobra Emma Thompson) nie pozwala mu jednak, aby sam wybrał się na pieszą wycieczkę przez Appalachy. Bill desperacko poszukuje więc kompana podróży. Traf pada na dawnego znajomego, z którym mężczyzna nie utrzymywał kontaktu od wielu lat. Nieokrzesany, zapatrzony w siebie i oddający się wielu rozrywkom Stephen (dobry Nick Nolte) stanowi przeciwieństwo statecznego Billa. Panowie kiedyś bardzo się przyjaźnili i przytakiwali tym samym maksymom. Kiedy jednak Bill poznał Catherine i ustatkował się, Stephen nadal prowadził hulaszczy tryb życia. Teraz też ma sobie coś do udowodnienia. Panowie wyruszają więc na wyprawę.

Pod wieloma względami, obraz Kwapisa przypomina niedawną „Dziką Drogę” Jeana-Marca Vallee. W obu główni bohaterowie postanawiają zmierzyć się z naturą (zarówno rozumianą jako przyroda, jak i tę własną) i podjąć fizycznego wyzwania, by przekonać siebie i bliskich, że nadal są w stanie dokonać czegoś wielkiego. Oba filmy różnią się jednak podejściem do tematu. O ile „Dzika Droga” skupiała się na wewnętrznych rozterkach bohaterki, ukazując jej powolną przemianę, wynikłą ze spotkania z piękną naturą, o tyle „Piknik z niedźwiedziami” stawia przede wszystkim na humor oraz na refleksje dotyczące schyłku życia, gdy przeżyło się już najpiękniejsze chwile. Nawet głębsze myśli, czy rozważania skryte są tu pod płaszczykiem żartu, przez co niejednokrotnie wprawiają w błogi nastrój. Chemia między bohaterami, ich wzajemne gry i przekomarzania, jest namacalna, bardzo ciekawie ograna i wiarygodna. W połączeniu z kilkoma wyśmienitymi momentami, zdającymi się potwierdzać tezę, iż to miasta są największą dżunglą (znakomity moment z wyprawą do sklepu), obraz potrafi zarazić pozytywną energią i chęcią do samodzielnych wypraw. Właśnie z tego powodu to świetny film na początek okresu wakacyjnego.

Ocena: 7,5/10