Na co do kina w weekend? (15-17 lipca)

Na co do kina w weekend? (15-17 lipca)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ghostbusters. Pogromcy Duchów (2016)
Ghostbusters. Pogromcy Duchów (2016) Źródło: Columbia Pictures
Weekend połowy lipca jest wyjątkowo obfity w ciekawe projekty filmowe. Jak jednak odróżnić ziarno od plew? Pomagamy!

„Ghostbusters. Pogromcy Duchów”, reż. Paul Feig

Nowa odsłona „Pogromców Duchów”, będąca kobiecym rebootem serii, to wyjątkowo zgrabny, zabawny i przemyślany obraz, który nie urąga inteligencji widza, a wręcz dostarcza mu wyjątkowo przyjemnej wakacyjnej rozrywki. Trailery kłamały, celowo zaniżając poziom dzieła i wybierając w zasadzie najsłabsze fragmenty dzieła. Całość jest wyjątkowo urokliwa, przyjemna, a chwilami całkiem inteligentna, dzięki czemu szeroki uśmiech niemal cały czas widnieje na naszych policzkach. Niezwykle udany powrót, już zacieram ręce na kontynuację.

Ocena: 7,5/10 (Nasza pełna recenzja)

„Kamper”, reż. Łukasz Grzegorzek

„Kamper” opowiada o młodym małżeństwie, które przechodzi właśnie kryzys, z początku nawet tego nie zauważając. Oddalenie się partnerów od siebie powoduje, że bohaterowie muszą zrewidować swoje życiowe wybory i zdecydować czy kolejne kroki podejmą razem czy osobno. Bardzo wiarygodny portret dzisiejszych trzydziestolatków, którzy płyną przez życie. Bez zadęcia, z wyczuciem i pomysłem. Więcej takich debiutów!

Ocena: 7/10 (Nasza pełna recenzja)

„Facet na miarę”, reż. Laurent Tirard

Francuska komedia o niedobranym związku - „ona wielka, on malutki” - potrafi z tego prostego konceptu wycisnąć bardzo wiele humoru, jak i ciekawych uwag dotyczących dzisiejszej rzeczywistości. Prosta reguła „nie oceniaj książki po okładce” dostaje tutaj interesujący zestaw argumentów, czyniąc z Alexandra (dobry Jean Dujardin) niezwykle urokliwego i szarmanckiego dżentelmena. Świetna ścieżka dźwiękowa, ładne zdjęcia i niegłupia historia, sprawiają, że obraz ogląda się z radością. Film na raz, jednak wyjątkowo udany.

Ocena: 7-/10

„Tajemnice Manhattanu”, reż. Brian DeCubellis

Wprawka w klimat filmu noir, choć nie do końca udana. Dziennikarz śledczy (Adrien Brody) zostaje zatrudniony przez piękną dziewczyną (Yvone Strahovski), aby pomóc jej rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci męża. Tropy się mieszają, w sprawę zaczyna być zamieszane coraz więcej ludzi, ale do ostatnich trzydziestu minut, film nie potrafi przykuć uwagi widza, racząc go chaotycznymi i groteskowymi scenami, z których niewiele wynika. Dopiero finał budzi prawdziwe emocje, jest sprawie opowiedziany i nieźle przemyślany. Szkoda tylko, że zanim nastąpi, możemy stracić jakiekolwiek zainteresowanie.

Ocena: 5,5/10

„Dziewczyny inne niż wszystkie”, reż. Esa Illi

Fińskie kino z gatunku coming of age reklamowane hasłem „Życie daje ci kopniaka? Oddaj mu!”. W centrum opowieści stoją cztery nastolatki, które w ramach autoterapii prowadzą prowokacyjny (zdaniem dystrybutora) wideo-pamiętnik. Każda z nich boryka się z innym problemem: zawodem miłosnym, niechcianą ciążą, brakiem samoakceptacji i niemożnością pogodzenia się ze swoją homoseksualną orientacją. To, co przytrafia się przyjaciółkom, układa się w historię dojrzewania utrzymaną w duchu girl power.

„Daleko na północy”, reż. Rémi Chayé

Animowany film przygodowy dla dzieci i młodzieży. Sankt Petersburg, rok 1892. Wychowana w arystokratycznej rodzinie Sasza nie może pogodzić się z zaginięciem ukochanego dziadka, podróżnika i projektanta statku arktycznego. Dziewczynka nie daje za wygraną i samotnie udaje się na biegun północny – tam, gdzie zmierzał ostatnio znany eksplorator. Czy Sasza odnajdzie dziadka? Tego nie zdradzimy, lecz dystrybutor obiecuje bajkę pełną wartkiej akcji. Z całą pewnością „Daleko na północy” to także rzadki w Polsce przykład familijnego kina francuskiego.