Schemat? To nie oni – recenzja „Ostatniej rodziny”

Schemat? To nie oni – recenzja „Ostatniej rodziny”

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ostatnia rodzina (2016)
Ostatnia rodzina (2016) Źródło: Kino Świat
O „przeklętym” rodzie Beksińskich powiedziano już wiele, lecz wciąż niewystarczająco dużo – udowadnia Jan P. Matuszyński swoim debiutem fabularnym „Ostatnia rodzina”.

Obraz Matuszyńskiego opowiada o okresie od końca lat 80., kiedy to rodzina Beksińskich wprowadza się na warszawski Służew, aż do śmierci Zdzisława w 2005 roku. Reżyser nie skupia się jednak ani na twórczości starszego Beksińskiego, ani na samobójczych zapędach młodszego. Czujne oko filmowca zwraca się w kierunku instytucji samej rodziny. Dzięki temu „Ostatnia rodzina” ukazuje przede wszystkim, jak Zdzisław Beksiński zachowywał się poza swoją pracownią. Nie uświadczymy tutaj wielu scen z pędzlem wirującym po płótnie. Zamiast nich pojawiają się liczne wariacje na temat jedzenia posiłków w zaciszu rodzinnym – kuchnia pełni tu funkcję ważnego spoiwa międzypokoleniowego.

Spostrzeżenia Matuszyńskiego są niezwykle dobrze napisane, charakterne i co ważne obrazowe, dzięki czemu Beksińscy jawią się jako bohaterowie absolutnie nietuzinkowi. Temu przenikliwemu portretowi rodziny poświęcona jest lwia część obrazu. Jest on okrojony z większości kontekstów historyczno-politycznych, drugi plan praktycznie nie istnieje, scenerią dla większości wydarzeń są zaś cztery ściany dusznych mieszkań. W tym szaleństwie tkwi jednak sprawdzona metoda. Twórcy skupiają się na najistotniejszym elemencie, czyli wniknięciu w prywatność i intymność rodziny malarza, bez niepotrzebnych odniesień czy metafor odwracających uwagę.

Ostatnia rodzina (2016)

Centralnymi postaciami tego gorzkiego przedstawienia są Andrzej Seweryn oraz Dawid Ogrodnik. Starszy aktor bryluje w roli Zdzisława Beksińskiego, kreując postać pogodnego pragmatyka doskonale oswojonego ze zjawiskiem śmierci, co w kontekście przygnębiających prac jego autorstwa tworzy postać niejednoznaczną i głęboko fascynującą. Ogrodnik wciela się w jego syna, stawiając na ekspresywną, odważną i roztrzęsioną grę aktorską, dzięki czemu postać Tomka wywołuje skrajne emocje.

Film nie podaje wprost odpowiedzi na pytanie, co konkretnie stało za sztuką Beksińkiego i co sprawiło, że tworzył tak awangardowe i niepokojące dzieła. Sugeruje tylko nieśmiało rolę pragnień artysty, zwłaszcza tych niespełnionych. Zdzisław zdradza chociażby, że zawsze pragnął kogoś zgwałcić, ale brzydzi się przemocą i jest człowiekiem kulturalnym, więc nigdy tego nie zrobi – dodaje jednak, że każdy ma absolutne prawo do takich pragnień. Sugestywny jest tu układ montażowy, bowiem scena ta poprzedza tę, w której malarz umiera. Taka właśnie jest „Ostatnia rodzina”, w której defetyzm i depresja zazębiają się z peanem na cześć instytucji rodziny. Płynnie łączą się tu skrajnie różne wartości, co daje fenomenalny efekt i jednocześnie dopełnia charakterystyki panów Beksińskich.

Ocena: 8/10

Jan Stąpor