Bridget Jones 3

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bridget Jones 3
Bridget Jones 3 Źródło: Entertainment Weekly
Trzecia część przygód Bridget Jones, zatytułowana "Bridget Jones Baby" to bardzo zgrabna komedia, dzięki której po latach przerwy na ekrany kin wraca Renee Zellweger.

Film Sharon Maguire zaczyna się podczas festiwalu muzycznego, w trakcie którego Bridget przypadkiem wpada wprost do namiotu (i lóżka) przystojnego Jacka (Patrick Dempsey), z którym od razu wchodzi w bliskie relacje. Tydzień później, podczas wspólnego uczestnictwa w tej samej imprezie, Bridget wpada na Marka Darcy'ego (Colin Firth). Od ich ostatniego spotkania minęło 10 lat. Nie trzeba jednak wiele, aby szybko doszło do wznowienia intymnych relacji. Gdy niedługo później okazuje się, że Bridget zaszła w ciążę, zaczyna się właściwa część historii, w której zagubiona Bridget nie wie kim jest ojciec jej dziecka i na różne (nie)wyszukane sposoby próbuje to ustalić.

Film sprytnie żongluje motywami zaznaczając upływ czasu. Bridget swój dziennik prowadzi więc teraz na tablecie, ze starymi znajomymi spotyka się sporadycznie, a w jej życiu pojawili się nowi ludzie. Jej kariera nabrała tempa, ale w ramach restrukturyzacji, Bridget dostaje nową, młodą szefową, której trzeba zaimponować, aby utrzymać się na stołku. W tym kontekście bardzo ciekawa jest łagodna satyra na programy telewizyjne, które tak bardzo podążają za sensacją, że przestają być programami informacyjnymi, a stają się czymś w rodzaju kabaretów. Stanowi to ciekawy komentarz do czasów, w których przyszło nam żyć. Cieszy, że taki wątek pojawia się w niezobowiązującej komedii. Z drugiej strony niektóre wpadki w programie telewizyjnym często są przeszarżowane i przegięte, jednak co najmniej kilka z nich potrafi prawdziwie rozbawić.

Aktorzy z lekkością wrócili do swoich bohaterów, świetnie ogrywając wszystkie charakterystyczne cechy, za które polubiliśmy te postaci. Świetna jest także Emma Thompson jako lekarka zajmująca się ciąża Bridget. Jej pragmatyczne podejście oraz złote rady stanowią celne humorystyczne puenty kuriozalnej sytuacji.

W serii filmów o Jones muzyka zawsze stała na wysokim poziomie. Nie inaczej jest i tym razem. Twórcy bardzo umiejętnie dobierają utwory tak, że często humorystycznie komentują one wydarzenia, które maja miejsce na ekranie. Wyśmienita jest w szczególności wymiana zdań na temat "Gangnam Style" w rytm tegoż hitu, czy skoczny utwór Lily Allen, który wprost komentuje myśli Bridget.

Film jest urokliwy w nieporadności swojej bohaterki oraz w licznych żartach sytuacyjnych, które oscylują od przemyślanych pomyłek, na niemalże slapstickowych wstawkach kończąc. Zdarzają się żarty niższych lotów, ale ogólny odbiór jest wyjątkowo pozytywny. Przede wszystkim film jest wyjątkowo zabawny, a to podstawowy wyznacznik dobrej komedii. "Bridget Jones Baby" jest zaś głupawą, ale niezwykle ciepłą i sympatyczną komedią obyczajową, która powinna przypaść do gustu wszystkim, którzy poszukują lekkiej, niezobowiązującej rozrywki.

Ocena: 7-/10