Nocturnal Animals - TIFF '16

Nocturnal Animals - TIFF '16

Dodano:   /  Zmieniono: 2
kadr z filmu "Nocturnal Animals" (2016)
kadr z filmu "Nocturnal Animals" (2016) Źródło: Focus Features
„Nocturnal Animals” Toma Forda to filmowe objawienie. Właśnie dla takich produkcji jeździ się na festiwale filmowe.

Najnowszy film reżysera „Samotnego Mężczyzny” to opowieść o Susan (zjawiskowa Amy Adams), pracownicy galerii, która pewnego dnia dostaje pocztą manuskrypt powieści „Nocturnal Animals”, napisanej przez byłego męża (Jake Gyllenhaal). Tytuł książki odnosi się do ksywki, którą mężczyzna zwał nazywać swoją wybrankę, a samo dzieło dedykowane jest jej osobie. Gdy kobieta otwiera książkę, wraz z nią przenosimy się do świata powieści, w którym główną rolę odgrywa Jake Gyllenhaal. Dzięki temu zagraniu cały film Forda prowadzony jest na dwóch płaszczyznach, które często się przenikają, co chwilę trafnie wzajemnie się komentując.

Film Forda jest znakomicie napisany. Konstrukcja opowieści, przeplatająca dwie historie sprawia, że każda z nich zyskuje głębię. Sceny płynnie przechodzą między sobą, tworząc jakość dodaną, spowodowaną trafnym zestawieniem poszczególnych kadrów. Sposób, w jaki powieść oddziałuje na emocje kobiety oraz jej otoczenie, został ukazany w wyśmienity, choć niezwykle prosty sposób. Pełno tutaj zagrań z użyciem symetrii, czy odbicia lustrzanego, co sprawia, że kadry zwyczajnie mamią wzrok, kusząc nas swoim wysmakowaniem i dopracowaniem. Poszczególne kadry wyglądają niczym z najlepszego żurnala, dzięki czemu trudno oderwać wzrok od ekranu.

kadr z filmu "Nocturnal Animals" (2016)

Film jest świetnie napisany także pod względem samej opowiedzianej historii. Dylematy Susan, która zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem pod wpływem wciągającego, pełnego gęstej atmosfery thrillera autorstwa byłego męża, zostają uszlachetnione właśnie poprzez zestawienie ich z pełną napięcia historią niebezpiecznej przygody na autostradzie, którą oglądamy w tej opowieści w opowieści. To zaś sprawia, że film Forda to także dzieło, ktore pokazuje nam siłę literatury. W tym kontekście znakomita jest scena, w której zaczytana Susan zostaje szczerze poruszona pewnym fragmentem historii, który wywołał w niej poczucie trwogi i przestrachu. Aby je uciszyć i upewnić się, że jej straszne myśli nie odnajdują odnalezienia w rzeczywistości, musi zadzwonić do jednej z najbliższych osób, aby usłyszeć jej głos. Mały, ale niezwykle znaczący moment, pokazujący jak kultura realnie wpływa na nasze samopoczucie i wpływa na sposób naszego myślenia.

Obraz Toma Forda oferuje także wiele wyśmienitych uwag dotyczących codziennego życia. Niektóre dialogi to istne perełki. Tak jest chociażby dyskusja na temat zawodów twórczych, w której  bohaterowie zastanawiają się nad sensem swojej pracy. Z ekranu padają wtedy niezwykle celne spostrzeżenia.

twitter

Warto pochylić się także nad świetnym aktorstwem. Jake Gyllenhaal, mimo że bardzo podobnie do tego, co zaprezentował w „Wolny Strzelcu”, robi to z taką charyzmą i zawziętością, że nie mu sposób nie wierzyć i nie przejąć się losem jego bohatera. Jest tak wyrazisty, że niemalże spijamy jego słowa z ekranu. Świetna jest wycofana, zagubiona, a przy tym zjawiskowa Amy Adams. Mimo, że jej bohaterka niewiele mówi na ekranie, jej gesty, mimika, czy różne sposoby oddychania sprawiają, że wiemy, że wewnątrz jej bohaterki zachodzi ogromna zmiana. Najlepszym w filmie Forda jest także to, że częstokroć ekran kradną takżę postaci z dalszego planu. Doskonały jest Michael Shannon, filmowy kameleon, który potrafi w każdej roli pokazać inną twarz. Tutaj wciela się w policjanta, który pomaga bohaterowi rozwikłać sprawę, a jego manieryzmy, czy timing wypowiedzi, sprawiają, że nie sposób nie uśmiechnąć się tylko, gdy pojawi się na ekranie. Nawet  dalszoplanowi Aaron Taylor-Johnson czy Karl Glusman, potrafią wywołać prawdziwe emocje. Człowiek nigdy nie jest w pełni pewien do czego zdolni są ich bohaterowie, a aktorzy bardzo dobrze odegrali tę nieokiełznaną chaotyczność ich zachowań.

„Nocturnal Animals” to spełnione marzenie każdego kinofila. Film, który wciąga, mami zmysły, nie puszcza, a wielokrotnie także zaskakuje. To obraz, w którego klimacie (podbitym przez świetną ścieżkę dźwiękową autorstwa Abla Korzenioweskiego) chce zostać się jak najdłużej i do którego na pewno będzie wracać się wielokrotnie. Tak silnie rezonuje z widzem i zostaje z  nim na dłużej. Posypią się nominacje Oscarowe, jak nic.

Ocena: 9/10

ZapiszZapisz