5 powodów dla których warto obejrzeć Snowdena

5 powodów dla których warto obejrzeć Snowdena

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kadr z filmu "Snowden" (2016)
Kadr z filmu "Snowden" (2016)Źródło:Endgame Entertainment
„Snowden” Olivera Stone’a, czyli film biograficzny o życiu Edwarda Snowdena, z nutką sensacji, wchodzi na ekrany polskich kin już 18 listopada. Wybraliśmy dla Was pięc powodów, dla których nie wolno przegapić tego seansu.

Joseph Gordon-Levitt

Najważniejszym powodem, dla którego warto sięgnąć po „Snowdena” Olivera Stone’a jest wyśmienita kreacja aktorska Josepha Gordona-Levitta, który na potrzeby filmu po prostu stał się Edwardem Snowdenem, doskonale naśladując manierę zachowania i wysławiania się mężczyzny. Dzięki filmowi dokumentalnemu „Citizenfour” oraz licznym wystąpieniom publicznym, poznaliśmy bowiem sposób jego zachowania, a Levitt oddaje go doskonale. Tak doskonale wręcz, że nawet sama rodzina Edwarda miała problem z ich rozróżnieniem.

„Film ukazuje udramatycznioną wersję wydarzeń”

Taka adnotacja pojawiająca się na początku filmu to nowość i miła odmiana od wyświechtanej frazy „oparte na prawdziwej historii”. Unaocznia bowiem wprost prawidła jakimi rządzi się Hollywood. Bo choć wiemy, że w zasadzie każdy film fabularny jest tego rodzaju udramatycznieniem, świadome zwrócenie na to uwagi, stanowi ciekawą wartość dodaną dzieła. Jest też w pełni zrozumiałe, biorąc pod uwagę istnienie filmu dokumentalnego „Citizenfour”, opowiadającego z perspektywy samego Snowdena jak doszło do ujawnienia tajnych informacji. Każda inna opowieść, będąca niejako autorską próbą zaprezentowania jego losów, będzie więc taką „udramatycznioną wersją wydarzeń”.

Role drugoplanowe

Film Stone’a prezentuje wyjątkowo wysoki poziom aktorstwa całej ekipy zebranej na planie. Wyśmienity jest Rhys Ifans, który gra przełożonego Edwarda w CIA. Ich budowana niespiesznie relacja jest niezwykle wyrazista i pełna niuansów. Pozytywnie zaskakuje nieprzeszarżowany, niezwykle stonowany i „zwyczajny” Nicolas Cage w małej roli jednego z pracowników CIA, który jako pierwszy poznaje Edwarda w nowej pracy. Świetny, niezwykle „luzacki” i sympatyczny jest Ben Schnetzer, jako kolega, który wprowadza Snowdena w tajniki operacji inwigilacji. Całkiem wyrazista jest także Shailene Woodley, która wciela się w dziewczynę Edwarda, poznaną przez Internet. Młoda fotografka i instruktorka tańca jest w stanie wyciągnąć z Edwarda jego bardziej społeczne, mniej wycofane oblicze. Mimo, że ich bohaterowie nie spędzają dużo czasu na ekranie i stanowią jedynie tło dla głównego bohatera, nie będąc w stanie przyćmić jego wielkiej kreacji, sposób ich prezencji i zachowania potrafi przykuć uwagę i zostać w pamięci na dłużej.

Nutka sensacji oraz zwrócenie uwagi na problem inwigilacji

Osią historii czyniąc proces tworzenia dokumentu „Citizenfour” Laury Poitras (film zdobył Oscara dla Najlepszego Filmu Dokumentalnego w 2015 roku), w którym Edward zdradził jak zdradził tajemnice rządu amerykańskiego, reżyser świadomie poruszył też wątek poszukiwania mężczyzny przez rząd USA. A co za tym idzie - dodał wstawki rodem z filmów sensacyjnych, które rzeczywiście podbijają tętno widzowi. Dodając do tego proste ukazanie sposobu, w jaki władze USA są w stanie inwigilować dowolnego człowieka na świecie, sprawi to, że niejednemu widzowi włos zjeży się na głowie.

Muzyka

Tym, co sprawia, że ścieżka dźwiękowa autorstwa Craiga Armstonga i Adama Petersa zwraca uwagę i umila seans są umiejętnie dobrane dźwięki starego modemu, który łączy się z Internetem. Zabieg prosty, ale niezwykle wymowny, dodający historii wiarygodności i stylu, doskonale uzupełniając warstwę wizualną dzieła.