Planetarium - TIFF '16

Planetarium - TIFF '16

kadr z filmu "Planetarium" (2016)
kadr z filmu "Planetarium" (2016)
„Planetarium” Rebeki Zlotowski, osadzone w Paryżu lat 30 jest interesującą wprawką stylu i budowania klimatu niczym na spiritystycznym seansie.

„Planetarium” przedstawia historię dwóch sióstr, które uznawane za medium, potrafią skontaktować się z duchami zmarłych. Gdy podczas jednego ze swoich seansów poznają wziętego producenta filmowego, który chce nagrać ich dokonania na taśmie filmowej, ich życie się odmieni. Mężczyzna (dobry Emmanuel Salinger) zaoferuje im dach nad głową, a jedną z nich uczyni gwiazdą, zatrudniając w swoim fabularyzowanym filmie. W tym samym czasie badając naukowo (i również filmując) moce młodszej z sióstr, która potrafi przywołać dusze zmarłych. Jego nadrzędnym celem jest bowiem uchwycenie aury ducha na filmie, dla zwiększenia estymy i konkurencyjności rodzimego, francuskiego kina. 

kadr z filmu "Planetarium" (2016)

Sam film Rebeki Zlotowski ogląda się niczym spirytystyczny seans. Jest niezwykle klimatyczny. Urzeka swoją aurą spokoju, elegancji i stonowania. Pozwala nam znaleźć się w czymś w rodzaju transu. Nie do końca wiemy co się dzieje, skąd wynikają pewne sceny czy zachowania bohaterów, ale nie możemy oderwać wzroku od ekranu ani na chwilę. Obraz mami bowiem nasze zmysły pięknymi, wysublimowanymi kadrami, kojącą, minimalistyczną ścieżką dźwiękową oraz urodziwym licem Natalie Portman. Jest coś niezwykle uwodzącego w sposobie, w jaki oko kamery portretuje bohaterki. Znajdując się blisko nich, często skupiając na detalach ich twarzy, potrafi zainteresować i oczarować ich urodą. Jest w tym coś ze spojrzenia zauroczonego mężczyzny, który dostrzega tylko dobre strony wybranki swego serca.

Forma góruje tu nad historią, która choć treściwa, zaakcentowana jest jedynie pojedynczymi scenami, resztę czasu oddając momentom, których zadaniem jest tworzyć klimat. Bardzo podobny zabieg zastosował Olivier Assayas w swoim filmie „Personal Shopper”, w którym główną bohaterką również jest młoda kobieta-medium, która próbuje skontaktować się z duchem zmarłego brata. Obraz Assayasa jednak zbyt szybko i zbyt dosłownie zdradza tajemnicę bohaterki, a potem zbyt mechanicznie i beznamiętnie prowadzi historię, by w pełni przykuwał on uwagę, czy mamił zmysły. Dość powiedzieć, że w pierwszych piętnastu minutach Kristen Stewart z pełną powagą na twarzy wypowiada zdanie: „Duch wyrzygał ektoplazmę i zniknął”, a resztę obrazu spędza wybierając ubrania w butikach dla swojej szefowej. Na szczęście „Planetarium” w subtelniejszy i bardziej elegancki sposób dotyka kwestii posiadania mocy kontaktu z duchami, na dodatek w dużo ciekawszy sposób skupiając się na kwestiach mody. Należy jednak przyznać, że gdyby pozbawić „Planetarium” jego pięknej otoczki i ciekawej, acz stonowanej gry aktorskiej, film Zlotowski mógłby być równie mocnym niewypałem, co „Personal Shopper”. Na szczęście oba wspomniane elementy nie tylko pojawiają się w „Planetarium”, ale prawdziwie błyszczą na ekranie. I to właśnie one sprawiają, że jej film ogląda się z takim zainteresowaniem. 

kadr z filmu "Planetarium" (2016)

Ogromna w tym zasługa także ciekawego pomysłu na sposób opowiadania historii. Poprzez to, że w prologu filmu poznajemy dwie bohaterki, które zaczynają wspominać „stare czasy”, to, co oglądamy w jego właściwej części jest w zasadzie serią wspomnień głównej bohaterki. Nic więc dziwnego, że skupia się ona bardziej na obrazach, barwach i emocjach, aniżeli na chronologicznym ciągu przyczynowo-skutkowym. To zagranie uzasadnia nadmierne skupienie na warstwie obrazowo-doznaniowej, a kilkukrotne poczucie rwania się fabuły, wynikać może właśnie z tego, że we wspomnieniach pamiętamy raczej poszczególne chwile, momenty, sceny i towarzyszące im emocje, a nie dokładny przebieg wydarzeń. Taka formuła czyni zaś z filmu także opowieść o nostalgii i romantyzacji wspomnień, robiąc to jednak w niewidoczny, nienachalny sposób.

Tym samym obraz stanowi swoistą próbę uchwycenia nieuchwytnego. Tak jak bohater próbuje uchwycić na kamerze sensację związaną z własnymi odczuciami podczas seansu spirytystycznego (i może widmo samego ducha), tak reżyserka próbuje swoim filmem uchwycić esencję wspomnień podrasowanych przez nostalgię. 

Ocena: 7-/10