Mom and Dad - TIFF '17

Mom and Dad - TIFF '17

Mom and Dad - TIFF '17
Mom and Dad - TIFF '17
"Mom and Dad" Briana Taylora, prezentowane w sekcji Midnight Madness 42. Festiwalu Filmowego w Toronto to szalona opowieść o tym, co się dzieje, gdy rodzice zapomną o tym, kim sami są, zajmując się jedynie dziećmi.

Film zaczyna się z grubej rury. Zanim na ekranie nawet pojawią się napisy początkowe, w krótkiej scenie zobaczymy, jak matka wysiada z samochodu, w którym znajduje się siedzisko z dzieckiem. Parę sekund później w pojazd uderza rozpędzony pociąg, gdyż okazuje się, że kobieta celowo zatrzymała auto na torach kolejowych.

Wstęp niezwykle trafny i stawiający ton dla całego obrazu. Film opowiada bowiem o niespotykanej dotąd chorobie, która stanowi przeciwieństwo instynktu macierzyńskiego - zamiast wyczuwając niebezpieczeństwo i chcąc uratować swoją pociechę, rodzice zaczynają czuć potrzebę dosłownego rozszarpania swoich latorośli. Jak padnie w pewnym momencie z ekranu: "Kochamy Was, ale czasami chcielibyśmy Was ukatrupić". Reżyser niezwykle umiejętnie bawi się tym prostym konceptem, traktując dosłownie tyradę, która może czasami paść w przypływie emocji z ust najbliższych.

Budując swój film na kontrastach wynikających z tego, co sądzimy o instytucji rodziny i domu rodzinnego, reżyser nie tylko podbija dramatyzm opowieści, ale też buduje jego niezwykle humorystyczną stronę. Nowy kontekst całkowicie zmienia nawet najbardziej niewinne momenty, w takie, które podszyte są namacalnym napięciem. Sceny, w których grupa mężczyzn spogląda przez szpitalną szybę na łóżeczka pełne niemowląt, nabiera nowego znaczenia w takim kontekście. A tego typu scen jest tu o wiele więcej.

Nie tylko reżyser bawi się zaprezentowanym konceptem. Również aktorzy świetnie wyczuli konwencję, podkoloryzowując swoich bohaterów do granic możliwości. Wyśmienity jest w szczególności Nicolas Cage, który musi zdawać sobie z powszechnej opinii na temat swojego aktorstwa, dlatego cudownie szarżuje w wielu scenach, dodając swojemu bohaterowi i całemu filmowi wymaganej nutki szaleństwa. Partnerująca mu Selma Blair stara się w równie wyrazisty sposób zaanonsować drastyczną zmianę, która zajdzie w jej bohaterce. Ich poczynania na ekranie ogląda się dzięki temu z nieskrywanym uśmiechem.

"Mom and Dad" to szalona jazda bez trzymanki, trochę jak wariacja na temat horroru "Ojczym" oraz inteligentna gra ze stereotypowym podejściem do kochającego archetypu rodziny. Wywracając go do góry nogami i serwując nam wiele krwawych scen, reżyser nie tylko sprytnie żeruje na naszych największych lękach, ale także udaje mu się przechwycić wiele prawdziwych rozważań na temat rodzicielstwa. Tyrada rodziców w piwnicy, podczas których poruszają kwestię tożsamości, to niezwykle mocny moment, który zaskakująco ocieka błyskotliwością. "Kiedyś byliśmy (tu padają imiona), teraz jesteśmy tylko mamą i tatą" to niezwykle trafna diagnoza i powód dla którego "Mom and Dad" można czytać jako "opowieść ku przestrodze", by nie zatracić samego siebie w rodzicielstwie. Świetna, przewrotna rzecz!

Ocena: 7/10 <3