Jak pokonać chorobę, która dzień po dniu niszczy nasze ciało? Jak uratować największych geniuszy przed śmiercią? W najnowszym thrillerze science-fiction autorstwa Tarsema Singha (twórca m.in. "Celi" oraz "Magii uczuć") życie jest towarem na sprzedaż.
W obcym ciele
Miliarder Damian Hale (początkowo Ben Kingsley) cierpi na zaawansowany nowotwór. Jego życie kręci się wokół interesów w Nowym Jorku, dzięki którym może pozwolić sobie dosłownie na wszystko. Mężczyzna nie potrafi pogodzić się z myślą, że zostało mu niewiele czasu. Nie chce rozstawać się ze swoim majątkiem. Oprócz tego ma słaby kontakt z córką, z którą od wielu lat nie może znaleźć wspólnego języka. Hale poznaje tajemniczego Albrighta (Matthew Goode), który proponuje mu przeniesienie jego świadomości i umysłu do młodszego ciała. Operacja udaje się i w ten sposób Damian staje się o wiele młodszym Edwardem (Ryan Reynolds).
Nieśmiertelność ma swoją cenę
Przystojny mężczyzna w sile wieku zaczyna korzystać z uroków życia. Przenosi się do Nowego Orleanu. Imprezuje, zaprasza do domu kolejne kobiety. Potem jednak pojawiają się „efekty uboczne”. Przez halucynacje, dawny Damian odkrywa krok po kroku, kim był Edward. Tym samym rozpoczyna walkę z tajną organizacją, która oferuje nieśmiertelność.
Klucza jednak nie ma
„Klucz do wieczności” to trzymająca w napięciu historia, która daje do myślenia. Nie brakuje dynamicznych scen walki i spektakularnych pościgów, momentami zresztą mocno naciąganych. To jednak nie jest najważniejsze w tej historii. Każdy z nas zastanawiał się kiedyś, jak przechytrzyć śmierć. Tarsem Singh nie stworzył sielankowej opowieści, w której wieczność jest na wyciągnięcie ręki. Nieśmiertelność w tym przypadku jest towarem, za który trzeba zapłacić ogromną cenę, o czym główny bohater szybko się przekonał. Czy takiej nieśmiertelności chcemy?
Łukasz Grzegorczyk