Koniec „męskiego kina”. Beata Chmiel: Wkrótce w filmie zacznie się prawdziwa rewolucja

Koniec „męskiego kina”. Beata Chmiel: Wkrótce w filmie zacznie się prawdziwa rewolucja

Beata Chmiel
Beata Chmiel Źródło: Archiwum prywatne / Renata Zawadzka-Ben Dor
Filmy kobiet i filmy kobiece są ważne nie tylko w kinie, bo ośmielają nas również w życiu. To już jest ostatnie pokolenie reżyserów typu Scorsesego czy Eastwooda, w którego centrum świata znajdują się mężczyźni. Za kilka lat ruszy fala, która odmieni również kino polskie – mówi w rozmowie z „Wprost” Beata Chmiel, menedżerka kultury i współzałożycielka stowarzyszenia „Kobiety Filmu”.

Barbara Batkowska: W tym roku na studia reżyserskie w Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi dostały się same kobiety. Jak to się stało, że nagle wszystkie „hurtowo” pokonały mężczyzn?

Beata Chmiel: Jak powiedział Andrzej Sapija, profesor łódzkiej filmówki, który był jednym z członków komisji egzaminacyjnej: „kobiety się ośmieliły”. A skoro w tym roku zajęły większość miejsc w szkole filmowej, to może stać się to zachętą dla innych i w przyszłym roku do egzaminów przystąpią kolejne utalentowane i kreatywne kobiety.

Ta historia wzbudziła wielkie zainteresowanie, choć przecież nikt wcześniej nie zwracał uwagi na wyniki egzaminów, gdy na reżyserię dostawali się sami mężczyźni, a każdą próbę dyskusji o parytetach czy kwotach w systemach rekrutacyjnych zamykano wówczas argumentem „przecież liczy się talent”.

I teraz, kiedy raptem sytuacja się odwróciła, powrócił temat parytetów, których zaczęli żądać mężczyźni – co jest nawet zabawne.

Czyli jest awantura?

Raczej burza w szklance wody, która wybucha zawsze, gdy zmienia się układ zależności pomiędzy mężczyznami i kobietami, i kiedy kobiety obejmują wysokie stanowiska zarezerwowane dotychczas dla mężczyzn.

Bo jak to jest możliwe, że kobiety mogą być lepsze? Że wygrywają wybory? Bo oczywiście dopuszczamy przypadek Angeli Merkel, ale nie miejmy złudzeń: mimo zarezerwowanych kwot i suwaka na listach wyborczych, mężczyźni nadal nie chcą się dzielić dostępem do prestiżu, władzy i przywilejów.

Źródło: Wprost