Sceny z udziałem 91-letniego gwiazdora wywołały poruszenie. „Jest umierającym nikim”

Sceny z udziałem 91-letniego gwiazdora wywołały poruszenie. „Jest umierającym nikim”

Clint Eastwood
Clint Eastwood Źródło: Shutterstock / Tinseltown
W środę wypada wielka rocznica. Dokładnie 50 lat temu miała miejsce premiera pierwszego filmu wyreżyserowanego przez Clinta Eastwooda. Pół wieku później będący u kresu artystycznego życia Eastwood (nie jest ważne jak bardzo będzie się starał, widać już jego wiek) rozlicza się w swoim najnowszym dziele z samym sobą.

Najnowszy film Clinta Eastwooda „Cry Macho” nie ma lekko w Stanach. Klapa finansowa, niezbyt ciepłe przyjęcie przez krytyków. I zarzuty o to, że 91-latek ma czelność obsadzać się w roli faceta, który podoba się młodszej o czterdzieści lat kobiecie. No cóż...

Cry Macho” to elegia o odchodzeniu – tak człowieka, jak pewnego stylu życia. Ale nie tylko. To także swoiste zatoczenie koła.

Film ten trafił do kin niemal w równą 50. rocznicę premiery pierwszego reżyserskiego filmu Eastwooda, „Zagraj dla mnie Misty” – która miała miejsce 20 października 1971 roku.

Pół wieku to szmat czasu. Od swojego debiutu Clint tworzył filmy, które były nowym spojrzeniem na gatunek („Bez przebaczenia”), mierzył się z traumami swojego kraju („Snajper”), eksperymentował z obsadzaniem naturszczyków („15:17 do Paryża”), kręcił biografie ukochanych muzyków („Bird”), ale przede wszystkim zawsze koncentrował się na człowieku.

Źródło: Wprost