Homoerotyczny romans? „Top Gun” oczami Quentina Tarantino

Homoerotyczny romans? „Top Gun” oczami Quentina Tarantino

Kadr z filmu „Top Gun”
Kadr z filmu „Top Gun” Źródło: Paramount Pictures Don Simpson/Jerry Bruckheimer Films
Najnowocześniejsze myśliwce, najzdolniejsi piloci, pokaz siatkówki plażowej w jeansach i nieustannie spocony Tom Cruise – „Top Gun” w reżyserii Tony’ego Scotta to bez wątpienia jeden z najbardziej widowiskowych filmów lat 80. Kiedy jednak, przyjrzymy się tej historii nieco bardziej wnikliwie, może okazać się, że film wcale nie opowiada o dzielnych amerykańskich lotnikach. Z pomocą przychodzi Quentin Tarantino i jego słynny monolog z filmu „Dwoje, czyli troje”.

Najlepszy scenariusz w historii Hollywood? Quentin Tarantino, który sam ma na koncie kilka całkiem udanych scenariuszy, stwierdził niegdyś, że na miano to zasługuje „Top Gun”. Reżyser wyjaśnił swój punkt widzenia w komedii romantycznej z 1994 roku „Dwoje, czyli troje”.

„Top Gun”. Tom Cruise w potrzasku

Ryk silników, niebezpieczna prędkość i ciągłe życie na krawędzi, to cechy rozpoznawcze niemal wszystkich filmów z udziałem Toma Cruise’a. Wszystko to znaleźć można również w „Top Gun” Tony’ego Scotta z 1986 roku. Jak zauważył jednak Tarantino w przypadku tego filmu, wszystkie te widowiskowe elementy tworzą jedynie przykrywkę dla opowieści o zmaganiach ze swoją seksualnością. Oczywiście, słysząc taką teorię można zareagować pustym śmiechem, ale reżyser „Pulp Fiction” nie rzuca słów na wiatr i kiedy stawia jakąś tezę, to na jej poparcie przygotowuje mocne argumenty. Przywołuje konkretne sceny, a jego filmowy rozmówca, choć początkowo bardzo sceptyczny, zaczyna stopniowo mu wierzyć, a wraz z nim przysłuchujący się temu widzowie.

Quentin twierdzi, że grany przez Toma Cruise’a Maverick, nie może poradzić sobie ze swoim homoseksualizmem, co wywołuje w nim wewnętrzny konflikt. W jego teorii, prawdziwą seksualność dzielnego pilota reprezentuje ekipa Icemana (Val Kilmer), która próbuje nakłonić swojego rywala, by przejrzał na oczy i zaakceptował to, kim jest. Scenariusz rządzi się jednak swoimi prawami i droga do akceptacji nie może być prosta. W życiu Mavericka pojawia się zatem Charlotte Blackwood (Kelly McGillis), która robi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę nieustraszonego lotnika.

Czytaj też:
Poznali się w gejowskim show randkowym. Dziś wyznają: Temat homoseksualizmu jest egzotyczny

Tarantino zauważa, że kiedy większość zalotów ze strony Charlotte nie zdaje egzaminu, ta decyduje się na ryzykowny zabieg – przebiera się za pilota. Twórca „Kill Billa” wskazuje, że dopiero w scenie w windzie, kiedy Charlie ma na sobie skórzaną kurtkę (taką samą, jaką nosi Iceman), a burzę blond włosów chowa pod czapką z daszkiem, Maverick ulega jej wdziękom. Orientacja seksualna, jak wiadomo, nie jest kwestią wyboru, więc rozterki pilota mają swoją kontynuację.

Quentin podkreśla, że ostatecznie triumf odnosi podniebny rywal Mavericka. W ostatnich scenach filmu amerykańscy piloci mierzą się w przestworzach z radzieckimi przeciwnikami. Nietrudno przewidzieć, że starcie kończy się zwycięstwem tych pierwszych. Po bezpiecznym lądowaniu Iceman i Maverick wpadają sobie w objęcia i deklarują, że mogą już zawsze latać w duecie.

„Top Gun” homoerotycznym romansem

Monolog Tarantino był na tyle przekonujący, że w ukryty w „Top Gun” przekaz, poza jego filmowym rozmówcą, uwierzyła również rzesza fanów. W sieci znaleźć można zestawienie klipów z filmu, które po wysłuchaniu argumentów reżysera nabierają zupełnie nowego znaczenia. Znajdziemy tam scenę, w której piloci po wyjściu spod prysznica prężą przed kolegami muskuły i wdają się pyskówkę, jest tam również nafaszerowana męską muskulaturą scena meczu siatkówki plażowej, w której mierzący 170 cm wzrostu Cruise wyskakuje w jeansach metr nad siatkę. Najbardziej przekonująca jest jednak kompilacja końskich zalotów między Maverickiem i Icemanem. Panowie z przyklejonymi do ust uśmiechami patrzą sobie głęboko w oczy, zbliżając się twarzami na odległość kartki papieru.

Czytaj też:
Gigant dogadał się z Sony. Na HBO Max pojawią się kinowe hity, jak „Spider-Man” czy „Venom”. Co jeszcze?

Do teorii Quentina Tarantino odniósł się producent „Top Gun” Jerry Bruckheimer. Filmowiec nie zaprzeczył, że w filmie odnaleźć można drugie dno. Podkreślił jednak, że na tym polega magia kina – każdy może interpretować filmy na swój sposób. Bruckheimer dodał, że Tarantino dysponuje niezwykle przenikliwym umysłem i jest bardzo spostrzegawczym twórcą, a jego tezę uznać można za wyłącznie za komplement wobec twórczości nieżyjącego już Tony’ego Scotta.

Tarantino, podczas jednego z podcastów, zdradził, że kontaktował się z Tomem Cruise’em, by dowiedzieć się, dlaczego aktor chce wrócić do historii Mavericka bez zmarłego w 2012 roku Scotta. Aktor miał odpowiedzieć, że po przeczytaniu scenariusza stwierdził, że przekonał go kierunek, w jakim poprowadzona została opowieść. Ze zwiastunów filmu dowiedzieliśmy się, że za powrotem Mavericka do akademii Top Gun stoi nie kto inny, jak admirał Tom Kazansky, czyli Iceman. Cóż… stara miłość nie rdzewieje.

„Top Gun: Maverick” na ekrany polskich kin wleci już w piątek 27 maja. To czego na pewno możemy się spodziewać, to że Tom Cruise znów znajdzie się na krawędzi.

Kwiat Jabłoni: Głośno mówimy o tym, co nam się w Polsce nie podoba

Źródło: WPROST.pl