Znany zachodni dziennikarz dostał 600 tys. euro z Kremla. Wcześniej temu zaprzeczał

Znany zachodni dziennikarz dostał 600 tys. euro z Kremla. Wcześniej temu zaprzeczał

Hubert Seipel i Władimir Putin
Hubert Seipel i Władimir Putin Źródło:kremlin.ru
Dziennikarz Hubert Seipel otrzymał z kont powiązanych z Kremlem co najmniej 600 tys. euro. To autor popularnych książek o rosyjskim prezydencie, odpowiedzialny także za film „Ja, Putin”.

Przedstawiany przez „Guardiana” jako „czołowy zachodni dziennikarz”, Hubert Seipel uważany był za jednego z najważniejszych niezależnych niemieckich ekspertów od Rosji. Jak okazało się w wyniku wycieku danych, niezależność ta była tylko pozorna. Na jaw wyszło, że otrzymał on od firmy oligarchy bliskiego Putinowi co najmniej 600 tys. euro.

Hubert Seipel brał pieniądze z Rosji

Ujawnione dokumenty sugerują, że potężną sumę dziennikarz otrzymał na wsparcie swojej pracy, polegającej na pisaniu dwóch książek o Władimirze Putinie. Seipel opisał jego dojście do władzy i stworzył sylwetkę polityka, którą wielu czytelników uznało za korzystną dla rosyjskiego prezydenta. Choć już wcześniej zarzucano mu ocieplanie wizerunku dyktatora i czerpanie z kieszeni Kremla, twórca stanowczo zaprzeczał.

Około dwa lata temu Seipel oburzał się, kiedy w wywiadzie na żywo zapytano go o pieniądze z Rosji. – Honorarium z Rosji? Tak bezpośrednio? Oszalał pan! – oburzał się pisarz. „Spiegel” oraz Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych ustalili, że w 2018 roku Niemiec podpisał umowę sponsorską z firmą Aleksieja Mordaszowa, na którym obecnie ciążą sankcje za wspieranie inwazji Rosji na Ukrainę.

Dlaczego Europa potrzebuje Rosji?

Wspomagany rosyjskimi pieniędzmi, Hubert Seipel napisał książkę zatytułowaną „Władza Putina. Dlaczego Europa potrzebuje Rosji”. Jej krytycy zarzucali autorowi stronniczość, ignorowanie zapędów imperialnych Moskwy, tworzenie przez prezydenta Putina dyktatury oraz brak wzmianki o represjonowaniu politycznych przeciwników.

Seipel był jednym z niewielu dziennikarzy, którzy mogli pochwalić się regularnym kontaktem z Władimirem Putinem. On sam przyznawał, że widział się z tym politykiem „prawie sto razy”. Afera z jego osobą z pewnością podsyci niemiecką debatę na temat wspierania Ukrainy oraz roli, jaką niemieckie elity polityczne i biznesowe odgrywały w utrzymywaniu Putina na szczycie władzy.

Czytaj też:
Zełenski zarzucił Putinowi poświęcanie Rosjan: Ma bardzo cyniczny i polityczny cel
Czytaj też:
Ostra wymiana zdań między dziennikarzem TVP i posłem. „Czekacie na wytyczne z Berlina?”