„W nich cała nadzieja”. Do kin wchodzi polskie science-fiction, które poruszy niejedno sumienie

„W nich cała nadzieja”. Do kin wchodzi polskie science-fiction, które poruszy niejedno sumienie

Kadr z filmu „W nich cała nadzieja”
Kadr z filmu „W nich cała nadzieja” Źródło:Materiały prasowe / Galapagos Films
„W nich cała nadzieja” z racji niewielkiego budżetu, a także gatunku, nie zrobił przed premierą tak wielkiej kariery jak „Zielona granica”, ale to wcale nie czyni go filmem mniej przejmującym. Być może umknął uwadze najgłośniejszych krytyków filmu Agnieszki Holland, bo w swoim komentarzu na temat migracji nie jest tak dosłowny i wymaga uruchomienia wyobraźni.

Już w roku 1990 Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ostrzegał, że migracje klimatyczne będą jedną z najpoważniejszych konsekwencji postępującego ocieplania klimatu. Po ponad 30 latach znaleźliśmy się w sytuacji, w której nasilające się ekstremalne zjawiska pogodowe są przyczyną przesiedleń dziesiątek milionów ludzi rocznie. Nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić, a zatem trudno przypuszczać, że to, co już dziś nazywamy kryzysem migracyjnym, nie przybierze na sile w kolejnych dekadach.

Możemy mieć jedynie nadzieję, że nie ziści się scenariusz filmu Piotra Biedronia, w którym reżyser roztacza wizję postapokaliptycznej Polski. Kraju, który po latach krwawych wojen klimatycznych zmienił się w bezludne toksyczne pustkowie. Tylko w kim pokładać tę nadzieję?

„W nich cała nadzieja” w kinach od 24 listopada.