Najazd fanów Harry'ego Pottera na Londyn przed premierą ostatniego filmu

Najazd fanów Harry'ego Pottera na Londyn przed premierą ostatniego filmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Od czasu książęcego ślubu Londyn nie przeżywał takiej inwazji koczowników. Tym razem powodem ich najazdu jest czwartkowa światowa prapremiera ostatniego filmu o Harrym Potterze "Harry Potter i Insygnia Śmierci, część 2".

"Insygnia" będą pokazywane w trzech kinach równocześnie. W bliskiej odległości od nich koczownicy rozbili namioty na Placu Trafalgaru, obok od dawna zasiedziałych w tym miejscu protestujących, którzy mają rządowi za złe cięcia wydatków na cele publiczne.

Tym razem czerwony dywan będzie rozpostarty od Placu Trafalgaru do Placu Leicester, gdzie Harry Potter machnie swą magiczną laseczką po raz ostatni robiąc miejsce nowemu narybkowi aspirujących magików. Między obu placami powstanie Diagon Alley - fikcyjna londyńska ulica ze scenerią przeniesioną z filmów.

Czerwony dywan zastrzeżony jest dla Daniela Radcliffe'a, odgrywającego tytułową rolę, Emmy Watson - odtwórczyni roli Hermione Granger oraz Ruperta Grinta w filmie - Rona Weasleya. 21-letni Radcliffe wziął wolne z występów na Broadway'u, gdzie gra w musicalu pod wymownym tytułem "Jak się wzbogacić nie zadając sobie większego trudu". Nie może przepuścić okazji, która nie wiadomo, kiedy znów się nadarzy. Ostatnio, w jednym z wywiadów wyznał, że nadużywał nocnego życia towarzyskiego, co mu nie służy i że najlepiej czuje się w roli domatora.

Jeszcze przed premierą Grint uprzedził, że w filmie musiał się z Hermione-Watson czule pocałować i było mu z tym niezręcznie, bo znał ją od 10 lat, a nigdy przedtem nic równie niestosownego nie przyszło mu do głowy. W wywiadzie dla telewizji ITV, Grint przyznał, że ostatnia scena wycisnęła wszystkim łzy z oczu: - Było to tak, jakbym w teatrze odgrywał własne dzieciństwo. Przedstawienie się skończyło i spuszczono kurtynę - opisał swoje uczucia.

Grint ma jednak dyplom ukończenia ekskluzywnej i magicznej szkoły w Hogwarts, który na rynku pracy coś niecoś znaczy. Dlatego Radcliffe, Watson i Grint na brak ofert nie mogą narzekać. Już teraz zresztą są milionerami. Najbogatszego z tej trójki Radcliffe'a "Sunday Times" wycenił na 46,5 mln euro.

Watson próbuje szczęścia jako aktorka i modelka. W listopadzie na ekrany wejdzie jej pierwszy nie-potterowy film, a w najbliższym roku kolejny. Skarży się jednak, że Hermione "ją naznaczyła" i boi się, że będzie zawsze z nią kojarzona. Nie chce być aktorką tylko jednej, choć dużej roli.

"Harry Potter i insygnia śmierci, część 2" są ósmym filmem nakręconym w Hollywood w oparciu o siedem książek Joanne Murray Rowling. Ostatnia z nich została podzielona na dwa odcinki, by przydać dramatyzmu ostatecznemu zmaganiu dwóch mocy - nowej, wschodzącej Pottera ze starą jego przysięgłego wroga, którego nazwiska nie należy na głos wymawiać.

Reżyserem obu jest David Yates, który ma na swym koncie także trzeci film z serii. Od 15 lipca film trafia do kin w Wielkiej Brytanii i USA.

Pierwszy z filmów Harry'ego Pottera trafił na ekrany w 2001 r., w cztery lata po ukazaniu się w druku pierwszej książki z serii pt. "Harry Potter i Kamień Filozoficzny". Łączny, globalny przychód z siedmiu filmów oceniany jest na 4,4 mld euro.

Książki o Harrym Potterze rozeszły się w 400 mln egzemplarzy i były przełożone na 69 języków. Także filmy miały wielomilionową widownię. Harry Potter okazał się manną z nieba dla wydawnictwa Bloomsbury Publishing, hollywoodzkiego studia Warner Brothers i pisarki, która go wykreowała. Ostatnio szkocka prasa donosiła, że za 1 mln funtów kupiła ona posiadłość, z którą sąsiaduje jej dom, by ją wyburzyć i powiększyć ogród.

Promocji filmu towarzyszy wysyp gadżetów związanych z Harrym Potterem. Przedsiębiorczy handlarze oferują magiczne akcesoria, od stożkowatych kapeluszy po miotły i peleryny. Ceny też są magiczne. Najlepiej sprzedają się parasolki z magią mające niewiele wspólnego, ale za to są praktyczne - przydają się przy każdej pogodzie, a ta jest niepewna. Jak oceniają niektótzy, zanosi się na atak listopada w lipcu.

Harry'ego Pottera czytają niemal wszyscy. Od szkolnych dzieci po drobnych giełdowych spekulantów usiłujących zaczarować niewidzialną rękę rynku.

em