"Miłość" jest piękną opowieścią o starości, bliskości, odpowiedzialności, odchodzeniu. Michael Haneke stworzył film wybitny.
- Tym razem nie interesowało mnie społeczeństwo, obserwowałem ludzi – mówił mi Michael Haneke. Bohaterowie jego "Miłości" mają piękne twarze. Georges i Anna, stare małżeństwo muzyków, mieszkają w centrum Paryża. Spędzili razem lata, wychowali córkę, wykształcili pokolenia pianistów. Teraz żyją dla siebie. Chodzą na koncerty, czytają, przed snem piją razem lampkę wina.
W czasie śniadania, żona na chwilę traci kontakt z rzeczywistością. Zamiera. Lekarze proponują operację, żeby powstrzymać wylew. Anne jest wśród tych 5 proc. pacjentów, u których następują komplikacje. wraca do domu jednostronnie sparaliżowana. Później przychodzi kolejny udar. Choroba zamyka stare małżeństwo w czterech ścianach mieszkania. Pełen książek i płyt apartament staje się więzieniem. Sztuka wzbogaca życie, ale nie pomaga w zderzeniu ze śmiercią.
Haneke rejestruje powolne odchodzenie. Pokazuje czułość, z jaką mężczyzna zajmuje się gasnącą żoną. I jej niezgodę na upokorzenia oraz bycie dla ukochanej osoby ciężarem. Walkę o godność. "Nie chcę takiego życia" – mówi Anne. Wymusza na mężu obietnicę, że nigdy więcej nie pozwoli jej zabrać do szpitala. Spojrzeniem błaga o śmierć. Georges walczy o nią do końca. Głaszcze, recytuje wiersze, próbując zmusić do pracy jej pamięć, podaje wodę w dziecięcym kubeczku. Ale wie, że pogrążona w cierpieniu żona nigdy już nie będzie sobą sprzed choroby.
Złota Palma w Cannes, doroczna nagroda Fipresci – "Miłość" zdobywa kolejne laury. Ma duże szanse na Europejską Nagrodę Filmową i Oscara. Słusznie. Dla mnie ten film jest arcydziełem. Nie ma w nim niczego oczywistego, oglądany po raz kolejny nabiera nowych znaczeń. Każda scena, każdy gest bohaterów okazują się ważne. Haneke wychwytuje skrajne emocje w spojrzeniach, drgnieniach powiek, urwanych zdaniach. Opowiada o uczuciu, odpowiedzialności za drugą osobę, pożegnaniu, stracie. Bez ideologii, subtelnie zadaje też pytanie o eutanazję. Konfrontuje widza z jego własnymi przeżyciami, pytaniami najgłębszym, niemal intymnym strachem. Po seansach "Miłości" w sali kinowej zapada cisza.
Więcej o filmie – wypowiedzi reżysera oraz aktorów Jeana-Louisa Trintignanta i Emmanuelle Rivy, którzy w "Miłości" stworzyli wielkie kreacje – w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego południa jest dostępne w formie e-wydania. Najnowsze wydanie "Wprost" jest też dostępne na Facebooku.
W czasie śniadania, żona na chwilę traci kontakt z rzeczywistością. Zamiera. Lekarze proponują operację, żeby powstrzymać wylew. Anne jest wśród tych 5 proc. pacjentów, u których następują komplikacje. wraca do domu jednostronnie sparaliżowana. Później przychodzi kolejny udar. Choroba zamyka stare małżeństwo w czterech ścianach mieszkania. Pełen książek i płyt apartament staje się więzieniem. Sztuka wzbogaca życie, ale nie pomaga w zderzeniu ze śmiercią.
Haneke rejestruje powolne odchodzenie. Pokazuje czułość, z jaką mężczyzna zajmuje się gasnącą żoną. I jej niezgodę na upokorzenia oraz bycie dla ukochanej osoby ciężarem. Walkę o godność. "Nie chcę takiego życia" – mówi Anne. Wymusza na mężu obietnicę, że nigdy więcej nie pozwoli jej zabrać do szpitala. Spojrzeniem błaga o śmierć. Georges walczy o nią do końca. Głaszcze, recytuje wiersze, próbując zmusić do pracy jej pamięć, podaje wodę w dziecięcym kubeczku. Ale wie, że pogrążona w cierpieniu żona nigdy już nie będzie sobą sprzed choroby.
Złota Palma w Cannes, doroczna nagroda Fipresci – "Miłość" zdobywa kolejne laury. Ma duże szanse na Europejską Nagrodę Filmową i Oscara. Słusznie. Dla mnie ten film jest arcydziełem. Nie ma w nim niczego oczywistego, oglądany po raz kolejny nabiera nowych znaczeń. Każda scena, każdy gest bohaterów okazują się ważne. Haneke wychwytuje skrajne emocje w spojrzeniach, drgnieniach powiek, urwanych zdaniach. Opowiada o uczuciu, odpowiedzialności za drugą osobę, pożegnaniu, stracie. Bez ideologii, subtelnie zadaje też pytanie o eutanazję. Konfrontuje widza z jego własnymi przeżyciami, pytaniami najgłębszym, niemal intymnym strachem. Po seansach "Miłości" w sali kinowej zapada cisza.
Więcej o filmie – wypowiedzi reżysera oraz aktorów Jeana-Louisa Trintignanta i Emmanuelle Rivy, którzy w "Miłości" stworzyli wielkie kreacje – w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego południa jest dostępne w formie e-wydania. Najnowsze wydanie "Wprost" jest też dostępne na Facebooku.