Oscary: Smutne historie i niedocenieni aktorzy

Oscary: Smutne historie i niedocenieni aktorzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Leonardo DiCaprio (fot. JAAA/ZDS / Newspix.pl )Źródło:Newspix.pl
Oscary znów są bardzo amerykańskie. Po latach, kiedy akademicy próbowali dostrzegać przemiany współczesnego świata, teraz znów kierują wzrok na siebie i swoje problemy. Ale nie szukają już kojących bajek z powiewającymi flagami USA. Aż pięć filmów nominowanych w kategorii najlepszy film zainspirowały prawdziwe historie
.Pedofilia księży ujawniona przez dziennikarzy „The Boston Globe”, kryzys ekonomiczny 2008 r., wojny wywiadów po II wojnie światowej to tematy „Spotlight”, „The Big Short”, „Mostu szpiegów”. A faworytem pozostaje „Zjawa” (z szansą na aż 12 laurów): osadzona w początkach XIX w. historia walki trapera z naturą i nielojalnością kompanów. Również oparta na faktach.

Ubiegłoroczny oscarowy triumfator Alejandro González Iñárritu zrealizował ten film w modnej konwencji quasi-westernu, kwestionując podstawowe wartości i pytając o sens pojęć dobra, zła, sprawiedliwości, zemsty.

Choć w głównych kategoriach niespodzianek brakuje, uwagę przyciągają nominacje aktorskie. W tym roku poważne szanse na Oscary mają Leonardo DiCaprio i Sylvester Stallone. O straconych wcześniej szansach DiCaprio na statuetki krążą już anegdoty. A razem z nimi memy i internetowe parodie.

Hollywood jednak kocha weteranów. Niezłomnych, którzy podnoszą się z upadku i wracają na ring. Jak Rocky – Sylvester Stallone. To on zdobył największe oklaski w czasie konferencji prasowej, na której przewodnicząca Akademii odczytała nominacje. 70-letni ekssiłacz od dawna próbował zmienić wizerunek. Dzisiaj wrócił na ekran w „Creed. Narodzinach legendy”. Jako zgorzkniały eksmistrz bokserski trenuje młodego, zdolnego pięściarza. Na ekranie jest stary, zmęczony, ale potrafi podnieść rzuconą mu rękawicę. Bo może i Hollywood przestało wymagać happy endów od filmów. Ale wciąż oczekuje ich od życia.