Relacja z Cannes - Dzień 10: Mały Książę

Relacja z Cannes - Dzień 10: Mały Książę

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
"Mały Książę" Marka Osborne'a stanowi adaptację słynnej książki Antonie’a Saint-Exupery'ego, będąc jednocześnie czymś na wzrór sequela dla tej historii.
Reżyser chciał bowiem nie tylko zadaptować samą opowieść, ale w zawrzeć w filmie także kontekst, w jakim często spotykamy się z tym dziełem. Chodzi mianowicie o to, że powieść jest nam przekazywana, często polecana przez bliską osobę.

Aby zawrzeć te dwie warstwy fabularne, Mark Osborne i ekipa filmowców postanowili opowiedzieć historię Riley, małej dziewczynki, której życie jest już z góry zaplanowane i która "przechodzi kryzys wieku średniego jako 9-latka", jak wypowiadają się o niej sami twórcy. Kiedy przeprowadza się z mamą do nowego domu, ich sąsiadam okazuje się szalony staruszek, który przypadkowo demoluje ich dom, gdyż próbuje uruchomić samolot we własnym ogródku. Pewnego wieczoru mężczyzna wysyła dziewczynce w formie papierowego liściku jedną z pierwszych stron swojej opowieści o Małym Księciu. Początkowo niechętna, Riley w pewnym momencie chwyta za kartkę i zanurza się w świat wyobraźni. Widz towarzyszy jej w tej wyprawie.

Filmowa opowieść traktuje nie tylko o procesie czytania "Małego Księcia", ale także o wewnętrznych przeżyciach dziewczynki, które rodzą się w niej podczas lektury. W drugiej części filmu, Riley poruszona powieścią oraz niefortunnymi wypadkami we własnym życiu, wyrusza na szaloną wyprawę, w której postanawia odnaleźć Małego Księcia, aby ten pomógł staruszkowi. Pięknym jest, że widz sam może zdecydować czy przedstawione wydarzenia są jedynie snem dziewczynki, czy może realizmem magicznym, który sprawił, że jej przygoda, w której spotyka dorosłego Małego Księcia (sic!), jest możliwa.

Film łączy w sobie animację poklatkową z dokonaniami CGI, tworząc dwuwarstwową opowieść. Sekwencje z Riley, jej matką oraz staruszkiem pokazywane są przy pomocy efektów komputerowych. Kiedy zaś dziewczynka zaczyna czytać "Małego Księcia", razem z nią zanurzamy się do magicznego świata ślicznej animacji poklatkowej, gdzie bohaterowie są jak z paper-mache. Ich wygląd jest zaś bezpośrednio inspirowany oryginalnymi rysunkami Antoine'a de Saint-Exupery’ego. Świetne są w szczególności momenty, w których wiatr smaga bohaterów. Ich włosy i stroje powiewają bowiem na wietrze w intrygujący sposób, jak prawdziwy materiał, poruszony wiatrem.

Film najlepiej ogląda się właśnie w sekwencjach animacji poklatkowej. Posiadają one pewną elegancję, podsiane są nostalgią za czasami, gdy sami po raz pierwszy zetknęliśmy się z historią „Małego Księcia”. Główna historia na szczęście też posiada swoje mocne strony, a fakt, że większość wydarzeń z „realnego” świata Riley, znajduje swoje odzwierciedlenie w historii samego Małego Księcia, sprawia, że przekaz oryginalnej opowieści zostaje wzmocniony.

"Chciałbym, aby film zainspirował ludzi do przypomnienia sobie książki. A tych, którzy się z nią jeszcze nie zetknęli, nakłonił do sięgniecia po oryginał”, mówił reżyser podczas konferencji prasowej. I rzeczywiście - film jest tak dobrze nakręcony, że zachęca do (ponownej) lektury.

Ocena: 8-/10