Największą siłą "Jasminum" jest pozytywny przekaz. Kolski jest jedynym obecnie w naszym kraju reżyserem, który nie boi się w swoim filmie pokazać Polaków, a jednocześnie nie każe im ciągle zrzędzić, marudzić, narzekać na biedę i układy - jak to ma miejsce choćby we "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", gdzie z cierpienia robi się cechę narodową Polaków. Kolski pokazuje takich samych ludzi co tamten film, a jednak jego bohaterowie budzą sympatię, podczas gdy bohaterowie Marka Koterskiego tylko politowanie. Choćby dlatego warto obejrzeć "Jasminum" - już dawno w polskim kinie nie było tak pozytywnego filmu.
Pojawiają się plotki, że "Jasminum" ma trafić na festiwal do Berlina. Dobrze by było, gdyby ten film odniósł międzynarodowy sukces - Kolski zasługuje na to jak żaden inny polski reżyser. Szkoda tylko, że artysta ten świetnie radzi sobie tylko w pokazywaniu Polski wiejskiej i małomiasteczkowej. Brakuje nam reżysera, który z podobną lekkością umiałby filmować Polskę wielkomiejską, potrafiłby uchwycić zmieniających się Polaków bez biadolenia i rozpaczaniu o beznadziei naszej egzystencji. Trochę to przygnębiające, że jedyną pozytywną postacią w polskim kinie XXI wieku jest brat Zdrówko - genialny Janusz Gajos, główny bohater "Jasminum".
Agaton Koziński
"Jasminum", reż. Jan Jakub Kolski, Polska, 2006