P
oczątek lat 90. był we Włoszech okresem wielkich wstrząsów. Neapol stał się terenem walk pomiędzy mafijnymi klanami, z których na największą potęgę wyrosła Camorra, włoska organizacja mafijna. W styczniu 1991 r. w barze Crocelle rozegrała się krwawa scena. Uzbrojeni w pistolety i automat kałasznikowa gangsterzy oddali w kierunku siedzących wewnątrz gości kilkadziesiąt strzałów. Zginęły trzy osoby, dwie zostały ranne, w tym 9-letni chłopiec trafiony rykoszetem. Atak skierowany był przeciwko rodzinie Liberty, która próbowała handlować narkotykami w Barra, dzielnicy Neapolu, w której urodził się i wychował Aniello Arena.
Arena był jednym z uzbrojonych napastników. Został schwytany i skazany na karę dożywotniego więzienia. „Jeśli ktoś urodził się w przestępczej dzielnicy ‒ mówi dziś ‒ to nie ma wielkiego wyboru. Nikt nie powiedział mi, że mogę żyć inaczej, nikt nie wskazał innej drogi. Dla mnie Neapol to był cały świat, nie znałem niczego innego”.
Z teatrem po raz pierwszy zetknął się w więzieniu w Volterze, gdzie trafił w 1999 r. Tam z zespołem La Fortezza pracował Armando Punzo, znany włoski aktor i reżyser. Były gangster był zaszokowany przedstawieniem, w którym brali udział więźniowie – tacy sami jak on. „Co to, kurwa, jest? – pomyślałem. To nie dla takiego idioty jak ja. Kto chce oglądać kryminalistów na scenie?! Ale w końcu, co miałem innego do roboty?” – wspomina to pierwsze spotkanie.
Postanowił wówczas – właściwie z nudów – ubiegać się o rolę w „Operze za trzy grosze” Brechta. Tuż przed przesłuchaniem stchórzył. „Jestem zwykłym imbecylem ze slumsów Neapolu, co ja tu robię?” – myślał. Niezrażony Armando wziął go za rękę i wyprowadził na scenę. I właśnie tam 14 lat później zobaczył po raz pierwszy Aniello Arenę na scenie reżyser „Reality” Matteo Garrone, bliski przyjaciel Punzo.
Pogoń za iluzją
Scenariusz do filmu „Reality” napisało sa- mo życie. Inspiracją stały się wydarzenia, których doświadczył brat żony Garrone, uczestnicząc we włoskiej edycji „Big Brothera”. Wprawdzie program ten stracił już na aktualności, ale format reality show jako taki stał się potęgą i rozpanoszył w telewizji bez miary. Według Garrone’a zjawisko to przypomina społeczną zarazę, dżumę współczesnej kultury i jest zagrożeniem dla indywidualności człowieka. „Reality” dowodzi, że blask reflektorów i tabloidowa „sława” potrafią popchnąć nas do odrzucenia własnej tożsamości. Pokazuje, jak pogoń za iluzją prowadzi do zatracenia.
Decyzja reżysera, by do głównej roli w takim filmie zaangażować – nie bójmy się tego słowa – gangstera z wyrokiem, wydawała się szokująca. Dla Garrone jednak podstawowym kryterium nie była ani przeszłość Areny, ani unosząca się wokół aura skandalu, ale wyłącznie jego talent. Zobaczył na scenie aktora, który był charyzmatyczny i wiarygodny. Aktora, który grał całym sobą: w jednej chwili jego spojrzenie wyrażało radość i pełnię życia, w drugiej emanowało tragicznym smutkiem.
O swoim udziale w filmie Arena mówi: „Ironia tego wszystkiego polega na tym, że zagrałem w filmie, którego bohaterowie są obserwowani przez telewizyjne kamery przez 24 godziny na dobę – tak jak ja w więzieniu. Ale oni robią to dobrowolnie. Ja mimo wszystko czuję się bardziej wolny niż Luciano, postać, którą zagrałem”.
Arena był poważnym kandydatem do nagrody aktorskiej w Cannes. Niestety, prawo włoskie nie zezwala więźniom opuszczać kraju i Arena nie mógł wraz z resztą obsady kroczyć po czerwonym dywanie żadnego z festiwali, na których tak go podziwiano…