W długo wyczekiwanej trzeciej serii plugawy Jaime Lannister pokaże inną, jaśniejszą stronę swojej osobowości. Uderzająco podobny do pięknego księcia (Prince Charming) ze „Shreka” Nikolaj Coster-Waldau zdradza kilka tajemnic dotyczących swojego bohatera oraz kulisy powstawania „Gry o tron”
Przez całą drugą serię Jaime Lannister pojawiał się głównie w charakterze samotnego więźnia i tak naprawdę na ekranie widzieliśmy go zaledwie kilka razy. Nie czułeś niedosytu?
Dla mnie to było w porządku, łatwa praca, dwa tygodnie na planie i po sprawie! No, nie, oczywiście uwielbiam grać w „Grze o tron”, to wspaniała produkcja, do tego świetnie napisana. Faktycznie, pojawiałem się sporadycznie, ale sceny z moim udziałem były znakomite. Cieszy mnie, że byłem daleko od bieguna północnego...
Mówi się o „Grze o tron”, że to serial o lu- dziach, którzy okazują się kimś zupełnie innym, niż się wydają. Czy te słowa dotyczą także twojego bohatera?
On na pewno jest tym, za kogo sam się uważa. Jak to mówią, nie osądzaj książki po okładce. Jaime jest ciągle prześladowany: „Nie masz honoru! Morderca króla!” - tak ludzie krzyczą na jego widok. Z drugiej strony on jako jedyny w tej opowieści sypia tylko z jedną kobietą i naprawdę ją kocha, nie mieszając do tego swoich politycznych ambicji... Większość postaci zmienia się razem z rozwojem akcji. Jedni na lepsze, inni na gorsze.
Czy rozłąka z ukochaną Cersei zmieni go na lepsze? Może odseparowany od niej stanie się trochę bardziej szlachetny?
Czytając książkę czy scenariusz, odniosłem wrażenie, że Jaime jest w sytuacji mężczyzny, który kocha kobietę, ale jego uczucie nie jest w pełni odwzajemnione. Nie może z tego wyniknąć nic dobrego. Mam nadzieję, że Jaime się z tym jakoś zmierzy. Więc odpowiedź na pytanie brzmi: tak!
Często bronisz swojego bohatera. Czy po trzeciej serii będziesz miał nowe argumenty?
Tak. Oczywiście więcej nie powiem! Ale nie jest tak, że tłumaczę mojego bohatera z jego postępowania. On wyprawia straszne rzeczy. Można je zrozumieć, ale nie wytłumaczyć. Nie ma wymówki na wypchnięcie dziecka przez okno czy zamordowanie swojego kuzyna. Można się wykłócać, że kuzyn i tak był już martwy, ale jednak Jaime go zabił! Dlatego nie tłumaczę go, ale staram się zrozumieć jego motywacje. Uważam, że nie należy go jednak oceniać kategoriami dobra i zła, bo w tej opowieści nikt się podobnych wartości nie trzyma, nawet Starkowie.
Fani w ogóle nie czują do Jaime’ego nienawiści. Jak to możliwe?
Chyba dlatego, że on mówi z sensem. Jestem szczęściarzem – mam świetne kwestie do wypowiedzenia. Poza tym trudno nie lubić kogoś, kto cię rozśmiesza. A Jaime jest zabawny. Co prawda dużo ludzi się krzywi, że kazirodztwo, że ohyda, i ja się z tym zgadzam. Ale jednak każdy może zrozumieć wielką miłość i trudno go za nią nienawidzić. Poza tym ostatnio to Joffrey, ten szatański dzieciak, zgarnął całą pulę nienawiści!
Czy Jaime czuje się odpowiedzialny za to, jakim czło- wiekiem stał się Joffrey?
Cóż, powiem tak, nie sądzę, żeby był z niego w jakikolwiek sposób dumny. Doskonale wie, że Joffrey na tronie to katastrofalna pomyłka i że trzeba go kontrolować.
Lannisterowie są mocno zaangażowani w politykę. Czy twój bohater będzie na tym polu coraz bardziej aktywny?
Generalnie nie wolno mi o tym mówić. W ogóle o niczym nie powinieniem mówić. Ale Jaime należy do tych ludzi, którzy wolą się trzymać z daleka od polityki. Pogardza nią. Jednocześnie doskonale rozumie jej zasady i zna motywacje poszczególnych ludzi. Mógłby być dobrym politykiem, ale nie chce nim być. W tym świecie ludzie rzadko uchodzą z polityki z życiem.
Konwencja „Gry o tron” zakłada duży ładunek seksu i przemocy. To konieczne?
To efekt decyzji, która została podjęta przez twórców. Rozumiem ich, trzymali się źródeł. Dla mnie najważniejsze jest to, że są szczerzy do bólu, bezkompromisowi. Nie boją się, chcą pokazać wszystko. Oczywiście najbardziej i najszerzej dyskutowane oraz komentowane są sceny seksu, czyli… najpotworniejszej rzeczy, jaką można ujrzeć na ekranie. Tymczasem wszyscy wiemy, że 70-80% ludzi ogląda porno, więc nikt nie powinien być zszokowany widokiem nagich ludzi. Ale to temat na inną rozmowę.
Dlaczego ten serial zrobił taką furorę na całym świecie?
To musi być spowodowane kombinacją wielu czynników. Zapewne pojawił się w odpowiednim czasie. Jest dość wyjątkowy, umieszcza bardzo intymnie przedstawionych bohaterów w olbrzymim epickim świecie. Widz się w ten świat zanurza, wierzy w niego.
Kto powinien zdobyć tron?
Powinni spalić to cholerstwo i niech nastąpi czas anarchii! Albo republiki.
Zagrałeś ostatnio w horrorze „Mama” u boku Jessiki Chastain. Jak to wspominasz?
To było wspaniałe doświadczenie, ona jest bardzo dobrą aktorką. Świetnie się bawiliśmy podczas kręcenia i byliśmy bardzo zaskoczeni, że ten film okazał się takim sukcesem.
Czy duńskiemu aktorowi ciężko zaistnieć w Hollywood?
Niewątpliwie są różne trudności, bariery, jedną z nich jest na pewno język. Z drugiej strony w Danii szkoły aktorskie są na bardzo wysokim poziomie, więc mamy znakomity warsztat. W Hollywood najciężej jest się przedrzeć i zdobyć rolę. W miarę rosnącego doświadczenia robi się łatwiej.