All About Freedom Festival: „Kanthari: U źródeł zmian”, „W objęciach węża”

All About Freedom Festival: „Kanthari: U źródeł zmian”, „W objęciach węża”

Kadr z filmu „W objęciach węża / El Abrazo de la Serpiente” (2015)
Kadr z filmu „W objęciach węża / El Abrazo de la Serpiente” (2015)Źródło:Against Gravity
Dodano:   /  Zmieniono: 
W czasie przedostatniego dnia filmowych projekcji All About Freedom Festival zaprezentowano dwa filmy. Najpierw interesujący dokument „Kanthari: U źródeł zmian” o afrykańskich innowatorach społecznych, oddolnie niosących swoją pomoc najbardziej potrzebującym. Później wyróżniony na tegorocznym festiwalu w Cannes (nagrodą Arte Cinema) przedziwny, czarno-biały obraz „W objęciach węża”, sprawiający wrażenie imitacji dokumentów opowiadających o dawnych wyprawach do Amazonii.

Kanthari: U źródeł zmian 

„Kanthari” to słowo, które oznacza malutką papryczkę chili. Przez swój rozmiar wydaje się bardzo niepozorna, ale w smaku jest niezwykle wyrazista, pikantna i ostra. Dlatego też nie każdemu przypadnie do gustu. Identycznie nazywa się również instytut w Afryce, który ma na celu wprowadzenie oddolnych zmian w społeczeństwie, wyszkolenie innowatorów społecznych, którzy wyruszą w świat i bazując na swoich doświadczeniach, zdobytej wiedzy, zmienią to, co powinno ulec zmianie. Starają się o to, aby świat stał się lepszym miejscem. O samym instytucie oraz o ludziach stojących za nim opowiada ten dokument. Podczas przedostatniego dnia festiwalu All About Freedom zgromadził on niezwykle liczną publiczność. Być może przez to, że po seansie odbyła się również debata z udziałem inicjatorów tej akcji: Paula Kronenberga i Sabriye Tenberken, wraz z bohaterami samego filmu oraz jego twórcami, reżyserem i producentem. Niezwykle interesująca debata była idealnym uzupełnieniem tego ciekawego dokumentu.

Kadr z filmu „Kanthari: U źródeł zmian / Kanthari, Change from Within” (2015)

Film Marijna Poelsa przedstawia sylwetki osób, które rozpoczęły tę inicjatywę, jak również pokazuje w praktyce jej działanie. Kanthari polega na oddolnej zmianie, nie na narzucaniu rozwiązań z góry, jak czynią to inne organizacje. Polega na siedmiomiesięcznym szkoleniu ludzi, którzy chcą coś zmienić, których doświadczenia służą pomocy innym. Bez znaczenia są wykształcenie i pochodzenie. Ważna jest chęć działania, wewnętrzna motywacja, która jest najlepszą siłą napędzającą człowieka. Kanthari szukają ludzi, którzy sami borykali się z problemami, nieakceptacją, odrzuceniem, ale udało im się uporać ze swoimi problemami, w związku z czym dokładnie wiedzą, na czym polega dany problem. Właśnie to daje im prawo do pomocy innym: przeżyli podobne sytuacje, uporali się z nimi, wiedzą, co czują potrzebujący i jak im pomóc. Kanthari poprzez szkolenie wyposaża ich dodatkowo w konkretne umiejętności, pozwala im uczyć się na własnych błędach, doceniać swoje porażki, wstyd i wszystkie nauki z niego płynące. Kanthari jest więc instytucją, która wspiera ludzi, którzy chcą pomagać.

W tym krótkim, bo trwającym niespełna godzinę dokumencie, poznajemy kilka obszarów działań Kanthari. Jak chociażby sprzeciw wobec obrzezania dziewczynek w afrykańskich wioskach. Akcja uświadamia im oraz ich rodzicom, na czym polega ten zabieg i z jakim bólem się wiąże (Monica Kaghuita, bohaterka tego segmentu filmu, była również gościem debaty, jaka odbyła się po zakończonym seansie). Innym polem do działania Kanthari jest obalanie mitów i przesądów, jakie dotyczą albinosów – uważanych za ludzi o zdolnościach paranormalnych, których części ciała mogą przynieść szczęście. Kanthari zajmują się również szkoleniami niedowidzących pszczelarzy w Ugandzie czy opieką nad osieroconymi dzieciakami, które chorują na AIDS. Jedną z pierwszych akcji, którą prowadziła niewidoma Sabriyke (nominowana do pokojowej Nagrody Nobla w 2005 roku) była natomiast pomoc tybetańskim, niewidomym dzieciom. Dokument ten ukazuje, jak świetnie radzi sobie ta inicjatywa, jak wielkie zmiany wprowadza w życie lokalnych społeczności. Unaocznia, jak niezwykłą pracę robią ludzie w nią zaangażowani, jaką energią, motywacją i pasją się wykazują.

Ocena: 6/10

Czytaj też:
All About Freedom Festival: „Anioły rewolucji”, „Nawet góry przeminą”

W objęciach węża 

„W objęciach węża” jest jednym z najbardziej oryginalnych i nietypowych filmów zaprezentowanych na tegorocznym AAFF. Z początku zdaje się być dokumentem, ale dość szybko okazuje się, że jednak nim nie jest. To taka fabularna imitacja wydarzeń, które mogły być dokumentem. Opowieść zainspirowana jest dziennikami z autentycznych wypraw do Amazonii, jakie miały miejsce pod koniec wieku XIX i na początku wieku XX. To historia pewnego niemieckiego podróżnika, który po miesiącach spędzonych w dżungli, poświęconych zdobywaniu bezcennej wiedzy, zapada na przedziwną chorobę, którą zdaniem szamanów uzdrowić może jedynie tajemnicza roślina Yakruna. Mężczyzna wraz ze swoim pomocnikiem oraz odnalezionym w dżungli szamanem Karamate wyrusza na poszukiwanie lekarstwa. Obok tej opowieści mającej miejsce w roku 1909, prowadzona jest również równoległa historia innego podróżnika, który czterdzieści lat później przybywa w to samo miejsce, zainspirowany książką pierwszego badacza, w której tamten opisał tajemniczą roślinę. 

Kadr z filmu „W objęciach węża / El Abrazo de la Serpiente” (2015)

Pierwsze, co zaskakuje w tym filmie, to jego niezwykła, zaskakująca forma. Choć cała akcja rozgrywa się w dżungli, w miejscach (prawie) nieskalanych ludzką obecnością, produkcja ta została całkiem pozbawiona kolorów. To czarno-biały obraz, który ani przez chwilę nie oddaje całej wspaniałości otaczającej natury. Być może w ten sposób stara się jeszcze mocniej uwypuklić cytat pojawiający się na początku seansu, mówiący o niebywałym pięknie tego miejsca, które jest tak zachwycające, że nie da się go opisać żadnymi słowami. Reżyser, ukrywając przed nami kolory, z jednej strony ukrył niezwykłość tego miejsca, z drugiej jednak pobudził naszą wyobraźnię. Podziw nad tym filmem budzi również to, jak został nakręcony – w amazońskiej dżungli, wśród naturalnej scenerii, na rzekach i w lasach, korzystając z naturalnych plenerów. Zaskakują i świetnie współpracują tutaj również dwa plany czasowe, pomiędzy którymi przemieszczamy się wraz z rozwojem historii, raz zaglądając w przeszłość, innym razem śledząc losy kolejnego podróżnika. Nie dość, że dodają one tej opowieści odrobiny tajemnicy, to jeszcze świetnie obrazują zmiany, jakie zachodzą w tym filmowym świecie.

Bohaterowie w tym filmie odbywają zarówno podróż geograficzną, zapędzając się w odległe krainy, w najgłębsze zakamarki lasu, jak i egzystencjalną, zmieniając swoje poglądy dotyczące dżungli, ludzi spotkanych po drodze oraz samych siebie. „W objęciach węża” staje się opowieścią o zderzeniu świata zewnętrznego z naturalnym. Zderzeniu odmiennych kultur, odmiennych wierzeń. O styku odmiennych tradycji, przekonań, poglądów, oczekiwań i przyzwyczajeń. Najbardziej widocznym tego przykładem jest powracająca dyskusja na temat bagażu, jaki podróżnicy taszczą ze sobą przez dżunglę, opierając się przed wyrzuceniem choćby jednej walizki, wykazując ogromne, całkiem niezrozumiałe dla tubylców przywiązanie do rzeczy materialnych. To opowieść o niezwykłości, unikalności wierzeń i tradycji rdzennej ludności. O destrukcyjnym wpływie przyjezdnych misji na przetrwanie i wyjątkowość tych kultur. Przez swoją formę i podejście do tematu zaskakująco interesująca i wciągająca.

Ocena: 7,5/10

Czytaj też:
All About Freedom Festival: „Scena ciszy”, „Imigranci”