Tribeca '16 The Ticket

Tribeca '16 The Ticket

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kadr z filmu "The Ticket" (2016)
Kadr z filmu "The Ticket" (2016) Źródło: Blackbird
„The Ticket” Ido Fluka jest opowieścią o przełomie w życiu pewnego mężczyzny, który diametralnie zmieni jego spojrzenie na rzeczywistość. I to w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Oto James (Dan Stevens) budzi się pewnego dnia i po latach bycia niewidomym, nagle, w wyniku cudu (oraz zmniejszającego się guza w mózgu) odzyskuje wzrok. Ta nowa umiejętność każe mu spojrzeć na swoje życie z nowej strony, ocenić swoje dotychczasowe osiągnięcia. Szybko okaże się, że w mężczyźnie drzemał ukryty potencjał, który teraz skrzętnie zacznie wykorzystywać. W tym wszystkim zacznie prowadzić bardziej dynamiczne, bardziej wystawne życie, co samoistnie zrodzi wiele problemów z ustatkowaną i szczęśliwą żoną (Malin Akerman), która doskonale czuła się w dotychczasowej rutynie dnia codziennego.

Tym samym film Fluka stawia pytania o to, co jest nam potrzebne do szczęścia i w jaki sposób możemy zaspokoić te (zmieniające się) potrzeby, a przy tym pozostać „dobrymi ludźmi”. Przemiana w zachowaniu mężczyzny w ogromnej mierze wynikać będzie bowiem z chęci przejęcia kontroli nad własnym życiem i zyskania większej odpowiedzialności za własne decyzje*. W tym kontekście niezwykle ważna jest dynamika małżeńska, z niezwykle celnym cytatem, który będzie motorem napędowym znacznej części historii. „Co sprawiło, że poprosiłaś mnie do tańca, wtedy w klubie tanecznym w domu kultury?”, mąż pyta żony w pewnym momencie. „Nie wiem, wydałeś mi się po prostu taki smutny, a ja pomyślałam, że mogę Cię rozweselić”. „Dziwne, wydawało mi się, że zaprasza się ludzi, którzy są dla nas atrakcyjni”. To myślenie leży u zalążku problemu poruszanego w filmie. Traktując swoje przeszłe życie jako coś gorszego, James ma potrzebę wszystko diametralnie zmienić. A to wiąże się już tak ze zmianami na dobre, jak i złe. Jak żona oraz przyjaciele zareagują na nową osobowość mężczyzny? Czy zmiana będzie bezpowrotna? Te pytania leżą u serca opowieści.

W całość historii wpleciona jest także wielokrotnie przytaczana przypowieść: „Mężczyzna modli się codziennie przez 50 lat. „Boże, daj mi wygrać na loterii”, powtarza. Robi to tak często, że w pewnym momencie pewien przejęty Anioł idzie do Boga i mówi do niego: Może wreszcie spełnimy prośbę tego mężczyzny? Bóg odpowiada: chętnie. Sęk tkwi w tym, że on nigdy nawet nie kupił biletu na loterię”. Opowieść ta zdaje się kluczem do filmu Fluka.

„The Ticket” to film sprawnie poprowadzony. Często wykorzystywana subiektywna kamera pomaga widzowi poczuć perspektywę bohatera, dosłownie wejść w jego skórę. Minimalistyczny motyw muzyczny, przewijający się przez film kilkakrotnie, jest niezwykle wyrazisty i pięknie uzupełnia warstwę wizualną dzieła. Historia jest ciekawa, a rozterki bohaterów bliskie są widzowi. Mimo dobrych elementów składowych, zabrakło całości jakiejś przyprawy, która doprawiłaby obraz do stopnia, gdy film w pełni przekona widza do swojej wizji. Mimo wszystko obraz Fluka wart jest uwagi.

Ocena: 7-/10

PS. *To zresztą kolejny motyw, który przewija się przez obrazy tegorocznego zestawu filmów festiwalowych.