Toni Erdmann - Cannes '16

Toni Erdmann - Cannes '16

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kadr z filmu "Toni Erdmann" (2016)
Kadr z filmu "Toni Erdmann" (2016) Źródło: Komplizen Film
“Toni Erdmann” Maren Ade jest interesującą opowieścią o skomplikowanej relacji ojca i córki, okraszoną morzem zaskakującego humoru.

Ojciec (Peter Simonischek), próbując odnowić kontakt ze swoją dorosłą córką (Sandra Hüller) postanawia zrobić jej niespodziankę z okazji urodzin i sporo przed ich prawdziwą data przyjeżdża odwiedzić ją w Bukareszcie, gdzie dziewczyna pracuje. Nieoczekiwana wizyta wywraca uporządkowane życie kobiety do góry nogami, każąc jej przewartościować swoje priorytety.

Film silnie oddziałuje na widza z kilku powodów. Po pierwsze - granica miedzy troską a nadmierną ingerencją w życie dorosłego dziecka zostaje tu zatarta. Rodzice nie chcą, żeby ich pociechy popełniały błędy, film stawia jednak pytanie o to kiedy należy dać im wolną rękę. Obraz umiejętnie balansuje tymi rozważaniami, niuansując podejście obojga bohaterów do siebie. Chwile, gdy wyraźnie przekraczane są dopuszczalne granice, balansowane są tymi, które charakteryzują się prawdziwą troską o drugą osobę. Dzięki temu portret psychologiczny bohaterów jest pogłębiony, wielowymiarowy i wyjątkowo wiarygodny.

Po drugie - ojciec jest niezwykle barwną, pełną ciepła i humoru postacią, która swoim charakterem szybko zjednuje nie tylko widza, ale i znajomych dziewczyny. Peter Simonischek stanął w filmie także przed niezwykłym zadaniem, ogrywając w zasadzie dwie role. Ojca bohaterki, Winfreda, oraz tytułowego Toniego Erdmanna, swojego alter-ego, które powstało po części na potrzeby wznowienia kontaktu z córką. Urok tej roli polega na tym, że rolę Erdmanna gra tak naprawdę ojciec bohaterki. To sprawia, że zawsze widzimy na ekranie dwie postaci. Trzeba wielkiego aktora, by umiejętnie zagrać amatora, który próbuje wcielić się w inną postać. A Simonischek jest wiarygodny w każdej scenie, kradnąc je dla siebie.

Kadr z filmu "Toni Erdmann" (2016)

Po trzecie - obraz Maren Ade zdaje się głosić, że z odrobiną humoru i dystansu do własnej osoby jesteśmy w stanie stawić czoła wszystkiemu w życiu. Jest w tym filmie wiele scen, które idealnie ukazują tę tezę. Przyjazd ojca wyzwala bowiem w dziewczynie zapomniane pokłady spontaniczności, sprawiając, że musi wyjść ze swojej „strefy komfortu”, otwierająca się na nowe doświadczenia. W szczególności dwie sceny ogląda się z największym zaangażowaniem, pewnym niedowierzaniem oraz szerokim uśmiechem na ustach. Chwila, w której Ines śpiewa utwór Whitney Houston w całej jego okazałości, jest tak emocjonująca, że zyskała nawet gromką burzę oklasków podczas pokazu prasowego. (Znaczącym jest bowiem także sam dobór utworu - „The Greatest Love of All”, „Największa Miłość ze Wszystkich”).  Natomiast sekwencja, w której w wyniku splotu nieoczekiwanych wypadków kobieta urządza nagą imprezę dla swoich biurowych współpracowników, którzy znają ją tylko z uporządkowanej, formalnej i biznesowej strony, jest jedną z najlepszych rzeczy, jakie można było oglądać w tym roku na Festiwalu w Cannes. Dodając do tego zaskakujące, zupełnie odjechane i niewiarygodne pojawienie się bohatera w stroju kukeri, ogromnego pluszowego stwora wprost z Rumunii, winduje te scenę do największych pozytywnych zaskoczeń, o których będzie się długo pamiętać. Humor tej sceny wynika zarówno z jej absurdalności, jak i z kontrastu, jaki takie spontaniczne działanie posiada ze stonowanym, spokojnym charakterem bohaterki, czyniąc go nie tylko humorystycznym momentem, ale i niezwykle dramatyczną chwilą, rzutującą na przyszłość dziewczyny.

Takich momentów w dziele Niemki jest jeszcze więcej. Dlatego właśnie “Toni Erdmann”, mimo swojego blisko trzygodzinnego czasu trwania, wcale się nie dłuży. Wręcz przeciwnie - bohaterowie są tak wyraziści, a przedstawione sytuacje tak ciekawe, że seans upływa w wyjątkowo przyjemnej atmosferze. Ogromna szkoda, ze Jury nie doceniło kunsztu Ade tak bardzo jak krytycy, (którzy dali filmowi najlepszy zestaw ocen w historii magazynu Screen, gdyż zdecydowanie na to zasługiwał. Mam jednak nadzieje, ze Maren Ade jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczy i ze możliwość tryumfowania jest wciąż dostępna w jej przyszłości. Więcej takich filmów!

Ocena: 8-/10