Powiedziałem „Wyjdź!”

Powiedziałem „Wyjdź!”

kadr z filmu "Uciekaj!" (2017)
kadr z filmu "Uciekaj!" (2017) Źródło: UIP
Jordan Peele, renomowany komik oraz autor scenariusza stosunkowo przeciętnej komedii „Keanu”, postawił sobie wysoko poprzeczkę. Utrzymując swój film „Uciekaj!” (oryg. „Get Out!” – „Wyjdź!”) na pograniczu psychologicznego horroru z domieszką charakterystycznego dla siebie humoru, uzyskał przepis doskonały – film, który niejednokrotnie bawi, wprawia w osłupienie, straszy, ale co najistotniejsze – nie pozwala nudzić się nawet przez chwilę.

Chris (Daniel Kaluuya) spotyka się z Rose (Allison Williams) od kilku miesięcy. Dziewczyna decyduje się zaprosić go na weekend do domu swoich rodziców. Chłopak, niepewny czy rodzina zaakceptuje jego odmienny kolor skóry, decyduje się spełnić życzenie wybranki. Jednak gdy tylko przybywa do odosobnionej rezydencji, zaczynają dziać się bardzo niespotykane rzeczy.

kadr z filmu "Uciekaj!" (2017)

Pomysł na „Uciekaj!” pachnie od pierwszych minut filmem „Król Zombie” z roku 1941 – tam trójka mężczyzn trafia na bezludną wyspę, gdzie pewien ekscentryczny milioner zamienia swoich podwładnych w zombie. Reżyser żongluje wieloma tytułami, które „Uciekaj!” przekonwertowuje na własne potrzeby. Znajdzie się tutaj nawiązanie do „Wyspy Dr. Moreau” Frankenheimera, „Skóry, w której żyję” Almodovara, a nawet „Django” Quentina Tarantino. W filmie Peelego służący są, tak jak w „Królu Zombie”, czarnoskórzy. Zmienia się jednak perspektywa, z której oglądamy przedstawiane wydarzenia – trójkę białych mężczyzn zastępuje Afroamerykanin i jego percepcja rzeczywistości.

Mimo rozlicznych inspiracji obecnych w „Uciekaj!”, Peele znajduje własny sposób, by wyróżnić to małe arcydzieło – stawia wszystko na kartę rasizmu. Uprzedzenia dotyczące koloru skóry są bowiem w fabule „Get Out!” kluczowe. To one zmuszają Chrisa, by mimo narastającego niepokoju utrzymywać uśmiech na twarzy, jednocześnie popadając w coraz większą paranoję. Protagonista desperacko próbuje zrozumieć dziwaczne zachowanie bogatej, białej rodziny oraz jej gości, czy niejednoznaczne odzywki brata-dziwaka swojej ukochanej (świetna rola Caleba Landry Jonesa). Peele znakomicie użytkuje te rasistowskie napięcia, by zbudować przedziwną, prawdziwie przerażającą atmosferę. W efekcie, choć nie ma skrzypiących drzwi, duchów, ani drastycznych scen – jest ciągły, narastający i wprost nieznośny niepokój głównego bohatera, który udziela się widowni.

kadr z filmu "Uciekaj!" (2017)

Zaskakująco dobrze wypada także strona techniczna. Peele ma wiele do powiedzenia w sposobie kręcenia filmu – już pierwsza scena pokazuje sprawność z jaką reżyser porusza się po planie, nadając odpowiedniej dynamiki otwarciu swojego spektaklu. Peele ewidentnie korzysta z horrorowych dobrodziejstw Jamesa Wana („Naznaczony”, „Obecność” – przyp. red.) – scena w domu rodziców Rose, gdy kamera przejeżdża wewnątrz mieszkania, jest tego świetnym przykładem. W nad wyraz dziwny klimat „Uciekaj!” wpisuje się również ścieżka dźwiękowa, często będąca źródłem humorystycznych akcentów (jak piosenka z odtwarzacza Rose w końcówce filmu), a także świetnym budulcem wszechobecnego dyskomfortu Chrisa.

Wiele wskazuje na to, że po latach posuchy, horror jako gatunek wraca na właściwy tor. Po „Coś za mną chodzi” Mitchella, czy zeszłorocznej „VVitch” Eggersa, film Peelego daje nadzieję na przyszłość. Idąc niewydeptaną dotąd ścieżką straszaka o podłożu rasistowskim, komik zapewni sobie z pewnością uznanie fanów gatunku. I jeśli tylko wpadnie na kolejny tak oryginalny pomysł jak „Uciekaj!”, w ciemno wróżę mu sukces.

Ocena: 8/10

Autor: Kajetan Wyrzykowski, Unusual Motion Pictures