Ostatnia Klątwa – dla poszukiwaczy gęsiej skórki

Ostatnia Klątwa – dla poszukiwaczy gęsiej skórki

kadr z filmu "Ostatnia Klątwa" (2016)
kadr z filmu "Ostatnia Klątwa" (2016) Źródło: KinoŚwiat
Wyprana kolorystyka przypominająca „The Ring”, paranormalne, niewyjaśnione zjawiska i silnie nakreślone tło anty-religijne – tak w skrócie można by opisać horror „Ostatnia Klątwa” („Johnny Frank Garrett’s Last Words”). Ale nawet mimo pewnej dozy sztampy gatunkowej, film Simona Rumleya ogląda się z przyspieszonym biciem serca.

Texas, lata 80. - tytułowy Johnny Frank Garrett (Devin Bonnée) zostaje uznanym winnym gwałtu oraz morderstwa pewnej zakonnicy w Armadillo. Tuż przed śmiercią, mężczyzna rzuca klątwę na wszystkich, którzy zadecydowali o jego straceniu. Wkrótce, jego słowa stają się upiorną rzeczywistością, którą oglądamy z perspektywy jednego z członków ławy przysięgłych z procesu Garretta – Adama Redmana (Mike Doyle).

Wiele horrorów szturmuje kina z przylepioną łatką “film oparty na prawdziwej historii”. To niezastąpiony wabik na koneserów horroru, który od wielu lat skutecznie funkcjonuje w co drugim tytule z tego gatunku. W przypadku „Ostaniej Klątwy”, ta informacja ma jednak znacznie więcej sensu. Simon Rumley opiera bowiem narrację swojego filmu na dokumencie zgłębiającym rzeczywistą sprawę Garretta. Pozwala to reżyserowi na swobodne mieszanie dramatu oraz dokumentu z wątkami klimatycznego horroru. Rumley zręcznie wplata motyw wiary, która także próbuje znaleźć odpowiedzi, kim lub czym jest nieżyjący Garrett. Niewierzący Redman, czy też zastępy bogobojnych mieszkańców miasteczka - wszyscy na swój sposób tłumaczą kolejne makabryczne wydarzenia wstrząsające Armadillo. Ich śladem podąża także widownia, kwestionując naturę klątwy rzuconej przez Garretta - czy to rzeczywistość? Czy może zachwiana granica między jawą a koszmarem?

W celu dostarczenia odpowiednich wrażeń, Rumley sięga do pokaźnego arsenału sztuczek. Dużą swobodą darzy kompozytora – Simona Boswella - znanego ze współpracy m.in. z mistrzem gatunku Dario Argento (reżyser „Suspirii”). Ścieżka dźwiękowa odgrywa przez to znacząca rolę w całym spektaklu. Pozbawione jednoznacznej linii melodycznej skrzypce, dudniące w tle basy i wplątane gdzieniegdzie krzyki tworzą barwne tło, które silnie oddziałuje na wyobraźnię. Reżyser jest także wielbicielem fast-motion, nadmiernego przyspieszania akcji – chociaż montaż w jego filmie bywa irytujący, a czasem wręcz amatorski, reżyser szybko wynagradza to znakomitymi scenami (jak np. one-take w domu Redmana). W efekcie, „Ostatnia Klątwa”, choć miewa swoje schyłkowe chwile, nigdy nie upada poniżej akceptowalnego poziomu dla szanującego swój czas widza.

Diabelska wyliczanka autorstwa Simona Rumleya – „Johnny Frank Garrett’s Last Words” – nie trafi pewnie do annałów historii kinematografii. Mimo to, jest w tym obrazie coś przedziwnie intrygującego, odstającego od szarej masy, którą mainstreamowa widownia jest zazwyczaj karmiona. To propozycja sklejona pod gusta nieco bardziej wymagającego konsumenta. Jeśli zatem oczekujemy solidnych wrażeń oraz gęsiej skórki podczas seansu, „Ostatnia Klątwa” przyjdzie z idealną ofertą.

Ocena: 6,5/10

Autor: Kajetan Wyrzykowski, Unusual Motion Pictures