Historia, bazująca na powieści Richarda Forda dotyka relacji rodzinnych w małym miasteczku. Małżeństwo trzydziestoparolatków z nastoletnim synem często przeprowadza się z miejsca na miejsce, jeżdżąc po kraju za pracą. Obecnie mieszkają w małej mieścinie w Montanie.
Gdy Jerry (niezły Jake Gyllenhaal) zostaje zwolniony, musi szybko zaradzić sprawie. Kiedy jednak niemal natychmiast dawny szef dzwoni, mówiąc że popełnił błąd i chce, by mężczyzna wrócił do pracy, ten unosi się dumą, odmawia i mówi synowi: „Nie będę pracować dla takich ludzi”. W poszukiwaniu pieniędzy, decyduje się jednak na radykalny krok - wyjeżdża z grupą ochotników, aby gasić pożary, które szaleją w okolicy, pod postacią “wildfires”.
Matka z synem zostają więc sami i muszą nauczyć się samodzielnie wiązać koniec z końcem. Wtedy też zaczyna się ich prawdziwie “dzikie życie”, w którym chwilami wydaje się, że działaniami bohaterów rządzą prawa natury - znajdź najsilniejszego osobnika w stadzie i trzymaj się go. Jest to równocześnie zrozumiałe i zaskakujące. Zaś sposób wprowadzenia tej maksymy w życie - intrygujący.
Obraz niesie Carey Mulligan, wcielająca się rolę młodej matki i żony. Postawa jej bohaterki, dylemat przed którym staje oraz życiowe wybory, które podejmuje, stają się siłą napędową opowieści. Ukazanie ich w kontraście do wyobrażeń i spostrzeżeń jej nastoletniego syna (dobry Ed Oxenbould) pozwala tym mocniej zrozumieć dramatyzm całej sytuacji.
Film, mimo ciekawych tekstów, które stanowią nie tylko interesujące spojrzenie w punkt widzenia bohaterów, ale także inteligentne bon-moty*, szybko wkracza na utarte tory rodzinnego dramatu, serwując dość typowe sceny i rozwiązania fabularne. Od tak zdolnego aktora jak Paul Dano spodziewałem się jednak więcej szaleństwa, czy odmienności i eksperymentowania niż tylko poprawnego poprowadzenia historii. Jego debiut jest ciekawy, ale opowiedziany tak klasycznie, tak *poprawnie*, że w zasadzie niczym szczególnie nie zaskakuje. To sprawia, że choć “Wildlife” dobrze się ogląda, istnieje spore prawdopodobieństwo, że stanie się on jednym z tych filmów, które niedługo po seansie całkowicie wylecą z naszej głowy.
Ocena: 7-/10
*(wśród których chyba najlepszym jest cytat: “Dlaczego myślisz, że mężczyźni robią rzeczy, które robią? Albo wariują, albo robią coś z powodu kobiety. Albo oba na raz”).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.