Kobieta budzi się na torach kolejowych warszawskiego Dworca Centralnego. Wskakuje na peron. Jest ubrudzona i potargana. Wydaje się kompletnie zdezorientowana sytuacją. Tak bardzo wręcz, że na środku przejścia klęka i… oddaje mocz. Wyciemniony ekran informuje nas, że minęły dwa lata. Kobieta znajduje się w szpitalu, pod obserwacją lekarzy. W wyniku namowy jednego z nich, decyduje się wziąć udział w telewizyjnym show. Traf chce, że w jego trakcie do stacji dzwoni ojciec kobiety, ciesząc się, że wreszcie udało mu się ją odnaleźć. Alicja jedzie więc do rodzinnego domu i… nic już nie będzie takie samo.
“Fuga” stanowi intrygujące studium zagubienia po utracie pamięci i próby odnalezienia się w dawnym życiu. To równocześnie opowieść o tym, ile wspólne doświadczenia dyktują kim się stajemy i jacy jesteśmy. Nikt z najbliższych nie rozpoznaje w Alicji swojskiej Kingi, którą znali przez lata. Kobieta wydaje się wręcz po raz kolejny przeżywać swoją młodość. Ubiera się niczym nastolatka. Jest impulsywna, nie przebiera w słowach i nie boi się wypowiedzieć swojego zdania, jakkolwiek źle mogłoby to nie wpłynąć na jej relacje z innymi. Swoim zachowaniem denerwuje więc osoby z najbliższego otoczenia. Nikt nie potrafi jej w pełni zrozumieć. Nikt nie może uwierzyć w zanik pamięci, pogodzić się, że osoba, która wygląda dokładnie jak ktoś kogo znają, nie jest tak naprawdę tą samą osobą.
W sercu opowieści kryje się zagadkowa przeszłość kobiety. Próby przypomnienia sobie dawnego życia nie stanowią jednak najważniejszego aspektu filmu. Reżyserka skupia się bardziej na psychologiczno-społecznym aspekcie historii, momenty “kryminalne” wykorzystując tylko jako jeden z dodatkowych elementów budowania napięcia. Obraz stawia pytanie na ile jesteśmy w stanie zaakceptować odmienne zachowanie najbliższych, tak różne od rutyny, wyrobionej przez lata.
Film ogląda się z niegasnącym zainteresowaniem. Ogromna w tym zasługa Gabrieli Muskały, która potrafiła włożyć wiele życia w swoją postać, dać jej wyrazisty, wewnętrznie skonfliktowany rys, mimo że używa do tego (celowo) dość ograniczonych środków wyrazu. Każde spojrzenie i każdy gest pełne są podskórnych znaczeń, choć z pozoru kobieta jedynie “jest” na ekranie. Aktorka potrafiła jednak wycisnąć szerokie spektrum emocji z każdej sytuacji, w której się znajduje. Czy fakt, iż była też autorką scenariusza sprawił, że mogła tak dogłębnie zrozumieć swoją postać? Wydaje się, że tak, gdyż Muskała błyszczy w każdej scenie, w której się pojawia.
Cały zamysł dzieła oraz największy problem bohaterki, najlepiej widać w najlepszej scenie całego obrazu - sekwencji nad morzem. Zagubiona i przerażona bohaterka biegnie po wietrznej plaży, na której raz za razem w powietrze wzbiera piasek, otaczając kobietę z każdej strony. Piękna sekwencja, niezwykle sprawnie zrealizowana i sfilmowana przez Jakuba Kijowskiego, w prosty wizualnie sposób ukazuje w skali mikro cały problem głównej bohaterki. Nieumiejętność odnalezienia się w nowych-starych warunkach, strach przed najgorszym i wzrastającą niepewność, która ciągle jej towarzyszy. Cudowny moment, który na stałe będzie związany z tym dziełem.
“Fuga” diametralnie różni się od wcześniejszych szalonych, rozpędzonych (a także nieco chaotycznych) “Córek Dancingu”. “Fuga” zaskakuje przede wszystkim precyzją opowiadania, która czyni z prostolinijnego prowadzenia historii swój największy atut. Wszystko znajduje się tutaj na odpowiednim miejscu, jest niczym kolejny element puzzli, ułożony w odpowiednim momencie. “Fuga”, mimo sprawnej reżyserskiej ręki Agnieszki Smoczyńskiej, to wielki tryumf Gabrieli Muskały, która wyśmienicie sprawdziła się w roli scenarzystki, jak i centralnej postaci. Wspaniała Kreacja!
Ocena: 7,5/10
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.