Młody myśliwy, syn wodza, po raz pierwszy wyrusza ze swoimi pobratymcami na polowanie na dziką zwierzynę, które ma zapewnić plemieniu pokarm na mroźne miesiące zbliżającej się zimy. Chłopiec, którego „siła drzemie w sercu, a nie włóczni”, jak mówi matka, nie potrafiąc poradzić sobie podczas łowów, zostaje silnie raniony, zrzucony ze skały i… uznany za zmarłego.
Kiedy jednak w wyniku dramatycznego przebudzenia, chłopak odzyskuje siły, staje przed nie lada wyzwaniem - musi samodzielnie odbyć wędrówkę powrotną do domu, wśród nieprzychylnej natury. Wystarczy powiedzieć, że już pierwszego dnia zaatakuje go stado wilków. Gdy w obronie własnej, rani jednego z nich, pokaże, że w sytuacji kryzysowej jest w stanie stanąć na wysokości zadania. Kiedy następnego dnia okaże się, że zwierzę wciąż żyje, chłopak zlituje się nad nim i pomoże mu w rekonwalescencji. Tak rozpocznie się właściwa część opowieści - historia dorastania Kedy do odpowiedzialności - za siebie i innych oraz prawdziwa walka o przetrwanie.
Film, choć fabularnie dość prosty, kilkakrotnie urzeka widza swoim stylistycznym rozmachem. Niektóre sekwencje robią piorunujące wrażenie. Świetny jest moment, ukazujący drogę plemienia do miejsca polowania - ukazany na jednym ciągłym ujęciu, gdy na niebie zmieniają się nie tylko pory dnia, ale także parę razy widać na nim intrygujące zjawiska atmosferyczne. Najlepszą sceną jest natomiast ta, w której chłopak wpada pod taflę na zamarzniętym jeziorze i wraz z wilkiem próbuje się oswobodzić ze śmiertelnego potrzasku. Wilk na powierzchni, chłopiec pod wodą, a całość pokazana jest na przedzielonym na pół ekranie, gdzie wyraźnie widać podział między powietrzem, a wodą, życiem, a śmiercią i który w jednym ujęciu ukazuje ogrom nieprzychylnej, wrogiej natury. A choć podobny motyw mogliśmy oglądać już kilkakrotnie na ekranie, w szczególności w filmach na podstawie powieści graficznych, pokroju „Sin City”, czy „Spirit - Duch Miasta”, zagranie to wciąż robi ogromne wrażenie. Jest bowiem coś pięknego w prostocie tego konceptu, co sprawia, że nie możemy oderwać wzroku od ekranu.
Strona wizualna niesie zresztą ten obraz. Wiele sekwencji odbywa się bowiem zupełnie bez dialogów, czy monologów, polegając raczej na grze ciałem i wobec otoczenia. Film jest na tyle prosty w swoim przekazie, że powinien spodobać się także, (a może w szczególności), młodszym widzom. Dorośli będą mogli zaś napatrzeć się na ładnie nakręcone sekwencje akcji, czy uśmiechnąć na widok Marcina Kowalczyka w drugoplanowej roli. Wydaje się jednak, że im spodobać się może jeszcze bardziej, pokrewny ze względu na umiejscowienie i sposób prezentacji wydarzeń, intrygujący dokument „Polująca z orłami” Otto Bella, nominowany do nagrody BAFTA w zeszłym roku.
Ocena: 6/10