Gwiazda „M jak miłość” skrytykowała TVP. „Do dziś trochę wstydzę się tego serialu”

Gwiazda „M jak miłość” skrytykowała TVP. „Do dziś trochę wstydzę się tego serialu”

Franciszek Przybylski
Franciszek Przybylski Źródło:Instagram / fransiscop
Franciszek Przybylski przed laty był jedną z gwiazd „M jak miłość”, wcielając się w rolę Łukasza Wojciechowskiego. Młody aktor w końcu pożegnał się z produkcją, a z okazji 20-lecia serialu postanowił opublikować przemyślenia na temat serialu oraz telewizji publicznej.

Franciszek Przybylski grał „pierwszego” Łukasza Wojciechowskiego, czyli syna Marty Mostowiak i Norberta Wojciechowskiego. Później jego postać zastąpił inny aktor, a 27-letni gwiazdor rozstał się z produkcją. Teraz za pomocą wpisu na  podzielił się swoimi wspomnieniami oraz spostrzeżeniami na temat działalności telewizji publicznej. „Właśnie się dowiedziałem, że od pierwszego klapsa na planie »M jak Miłość« minęło wczoraj 20 lat co do dnia. Kawał czasu. Kawał życia” – napisał.

„TVP to instytucja pełna jadu”

Aktor miło wspomina współpracę z takimi aktorami jak Mariusz Sabiniewicz i Dominika Ostałowska, którzy wcielali się w role jego rodziców. „Niekoniecznie wszystkie moje wspomnienia z M-ką są pozytywne. Moi najbliżsi wiedzą ile tak naprawdę kosztowała mnie cała ta przygoda. Bycie dzieciakiem, którego ok. dwa razy w tygodniu ogląda w tv przez kilka lat średnio 10 mln Polaków to jest konkret” – dodał.

Przybylski podkreślił, że „wstydził i do dziś wciąż trochę wstydzi się tego serialu”, a granie w nim uznawał za „siarę”, co było jednym z powodów rozstania z produkcją. Przyznał przy tym, że jedna sprawa nie daje mu spokoju. to od kilku lat instytucja pełna jadu, kłamstw, oszczerstw i nikczemności. Jest to wyjątkowy paradoks, że telewizja odpowiedzialna za ten fenomen jakim jest M-ka dzisiaj reprezentuje sobą wszystko co rzekomej Miłości przeczy” – przekonywał.

Gwiazdor wyraził także złość z powodu, że widzowie oglądający „M jak miłość” w innych programach nadawcy publicznego otrzymują „propagandową papkę, która ścina im mózgi i sprawia, że najchętniej wyszliby z domu i zaje*ali sąsiada za to, że jest inny niż oni sami”. Zdaniem Przybylskiego takie propagandowe działania nie są miłością. „I ciężko w słowach chyba napisać czym ona jest. Ale w moim przekonaniu jest to na pewno takie coś do czego każdy z nas ma absolutnie najświętsze prawo. A każdy kto twierdzi inaczej jest po prostu śmierdzącą parówą” – podsumował.

instagramCzytaj też:
Iwona Węgrowska podzieliła się smutną informacją. „Serce mojego dziecka przestało bić”